Jeszcze w miniony czwartek, po sparingu z Orłem Łódź, spora część poznańskich kibiców widziała Marcela Kajzera poza składem Ivestonu PSŻ Poznań. Mimo to kapitan pojechał ze swoją drużyną i wypadł nieźle, zdobywając 7 punktów i 2 bonusy, jednak żółto-czarnym nieco zabrakło do wygranej. Analogiczny scenariusz miał miejsce we wtorkowych eliminacjach Złotego Kasku. 9 punktów to wynik na papierze powyżej oczekiwań, ale dało to 7. miejsce, które nie pozwala na awans do finału rozgrywek.
Jak zauważa sam zainteresowany, choć wynik jest solidny, to pozostawia lekki niedosyt. – Zaczęliśmy bardzo dobrze, ale później powtórzony start w 11. biegu wybił mnie z rytmu. Maks Drabik ruszył trochę za wcześnie, ja wtedy również dobrze wystartowałem, ale w powtórce już zostałem z tyłu. Ciężko było wyprzedzić i musiałem pogodzić się z jedynką.
Wobec niewielkiej ilości mijanek, wyścigi z udziałem Marcela Kajzera mocno pobudzały poznańską publiczność. Po dwóch kolejkach popularny „Dziki” z kompletem punktów był nawet liderem zawodów, ale wszystkie późniejsze wyścigi ten żużlowiec kończył na trzecim miejscu i ostatecznie odpadł z rywalizacji. – To nie jest tak, że się rozkojarzyłem tymi trójkami. Po prostu mocniejsi zawodnicy stanęli pod taśmą, a ja robiłem co mogłem. Źle nie było.
Dość kuriozalnie w wykonaniu kapitana Skorpionów wyglądał wyścig 16. Kajzer jechał niezagrożony na drugiej pozycji, jednak na czwartym okrążeniu puścił gaz i został wyprzedzony przez Damiana Dróżdża. W efekcie to zawodnik Sparty zakwalifikował się do biegu dodatkowego, a Marcel mógł w tym czasie już zmierzać pod prysznic. W rozmowie ze speedwaynews.pl wychowanek Kolejarza Rawicz opowiedział o tym wydarzeniu. – Odcięło mi najprawdopodobniej dopływ paliwa. Zmieniliśmy gaźnik i już się to nie powtórzyło, więc chyba po prostu coś do niego wpadło. Zamknąłem na chwilę manetkę gazu i paliwo naleciało z powrotem. Mogłem kontynuować jazdę, ale niestety ze straconą pozycją. Szkoda tego defektu, bo to ja jechałbym bieg dodatkowy z Kacprem Woryną o pozycję rezerwowego. Coś za dużo tego pecha ostatnio. Chyba pójdę do kościoła się pomodlić, żeby w niedzielę było już lepiej – zakończył żużlowiec.
Źródło: własne
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!