Jakub Miśkowiak to siódmy zawodnik młodego pokolenia, który 12 maja pojedzie na zaproszenie PZM do Warszawy, aby oglądać inaugurację tegorocznego cyklu Grand Prix. Choć na żużlu pierwszy raz pojawił jako trzylatek, to na zawodach tej rangi jeszcze nigdy nie był.
– Bardzo chciałbym podziękować za zaproszenie. Jest mi niezmiernie miło tym bardziej, że nigdy w życiu nie byłem na żadnym Grand Prix. Oczywiście wybiorę się do Warszawy z moim wujkiem Robertem – cieszy się młody zawodnik. – Pierwszy raz na żużel pojechałem, gdy miałem trzy lata i było to z moją mamą we Wrocławiu. Siedziałem i ściskałem kciuki za wuja. Najbardziej z tego meczu pamiętam zakupionego miniżużlowca, oczywiście „Miśka”.
Rodzinny duet Miśkowiaków w zbliżającym się sezonie będzie reprezentował barwy Orła Łódź. Pasja do żużla u Jakuba to efekt bardzo dobrych relacji, które ma z Robertem. – Od najmłodszych lat przesiadywałem w warsztacie i podpatrywałem przygotowania wujka. Często towarzyszyłem mu na zawodach i moim marzeniem było zawsze spróbować przejechać się na motorze żużlowym. I tak też się stało. Przejechałem kilka kółek na torze w Rawiczu i coraz bardziej ciągnęło mnie do żużla – opowiada Jakub Miśkowiak.
Nauka żużlowego rzemiosła jest dla 17-letniegi zawodnika bardzo trudna. Trzeba ją łączyć z edukacją w szkole. – Uczęszczam do pierwszej klasy technikum budowlanego w Rawiczu. Nie jest łatwo pogodzić naukę z profesjonalnym uprawianiem sportu. Ale w tej kwestii mogę liczyć na moją mamę, która bardzo mi pomaga – podkreśla zawodnik i dodaje: – W sporcie jest tak, że im więcej jeździsz, tym lepiej. Zbieram cały czas doświadczenie i cały czas się uczę. Co jest najtrudniejsze? Zawsze bałem się wywiadów na żywo i chyba to jest dla mnie najbardziej stresujące, ale spokojnie. Ze wszystkim można się oswoić.
Robert Miśkowiak to mentor i wzór dla Jakuba. Bez jego pomocy nie byłby w miejscu, w którym się znajduje. Zawsze może na niego liczyć, choć przy pracy ze sprzętem pomaga mu także mechanik oraz dziadek. Rodzina nie jest jednak jedynym źródłem inspiracji. – Od Jarosława Hampela chciałbym się nauczyć refleksu na starcie. Jeśli chodzi o żużlowców z Grand Prix, to podoba mi się Tai Woffinden z racji na waleczność – mówi Jakub Miśkowiak.
Junior Orła Łódź uważa, że symbolem polskiego żużla na zawsze pozostanie Tomasz Gollob. – Za to co zrobił, bo jest to nie lada wyczynem, należy mu się wielki szacunek. Dla mnie jest numerem jeden! – kończy Jakub Miśkowiak.
Przypomnijmy, że na 2018 PZM Warsaw FIM SGP of Poland zaproszenia od Polskiego Związku Motorowego otrzymali już Monika Nietyksza i Kacper Halkiewicz z Częstochowy, Szymon Szlauderbach z Leszna, Aleks Rydlewski z Torunia, Alan Szczotka z Gorzowa i Mateusz Tonder z Zielonej Góry. Zawody rozegrane zostaną 12 maja i będą oficjalną inauguracją tegorocznego cyklu Grand Prix. W stawce uczestników zobaczymy aż siedmiu Polaków: Bartosza Zmarzlika, Patryka Dudka, Macieja Janowskiego, Przemysława Pawlickiego, a także żużlowca z dziką kartą i dwóch rezerwowych. Bilety na zawody są ciągle dostępne w punktach sprzedaży bezpośredniej: salony Empik i STS, a także w Internecie: https://www.kupbilet.pl/sgp2018.
źródło: inf. prasowa
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!