Sebastian Szostak ma za sobą pierwszy sezon w roli seniora. Moonfin Malesa Ostrów Wielkopolski postawiła na niego w roli zawodnika U24. Dla samego żużlowca był to trudny rok, ale z przyzwoitą końcówką. Zapraszamy na wywiad z nowym nabytkiem Krono-Plast Włókniarza Częstochowa.
Konrad Klusak (speedwaynews.pl): Na początek podsumujmy sobie sezon 2025. Dla Ciebie to chyba nie był łatwy sezon? Na początku nie wychodziło, ale końcówka – palce lizać.
Sebastian Szostak (zawodnik Krono-Plast Włókniarz Częstochowa): Dokładnie. Początek sezonu nie ma się co oszukiwać, był słaby, a nawet można powiedzieć bardzo słaby, ale też nie można zapominać, że w drugim meczu złapałem lekką kontuzję czy uraz. Ona jednak troszkę przeszkadzała w dalszych meczach i no ciężko było pojechać na sto procent. Walczyliśmy z fizjoterapeutami. Z panem Marcelem, firmą New-Reh dążąc do tego, żeby z każdym tygodniem było lepiej, aczkolwiek gdzieś to czułem i czuję jeszcze do tej pory.
– Przy takiej inauguracji nie zabrakło ci pewności?
– Początek był też z różnych innych powodów słabszy. Wiadomo, też mniej pewności miałem. Brakowało tej jazdy, bo nie było zawodów młodzieżowych ani innych turniejów. Od połowy lipca gdzieś to zaczęło już iść w dobrą stronę. Bardzo dużo trenowałem, ale w tej samej intensywności. Zatem to też nie było tak, że początek był zaniedbany i było za mało treningów. W drugiej części sezonu złapałem większy luz na motocyklu. Pewniej się poczułem i ta jazda już była lepsza. Także też z silnikami doszliśmy też do większego zrozumienia w kwestii ustawień i to wszystko zaczęło iść w dobrą stronę.
– Wspomniałeś, że miałeś mniej jazdy. Jak w przyszłym sezonie zamierzasz załatać tę lukę? Zawodów juniorskich Ci nie dojdzie. Jazdy będziesz szukać za granicą?
– We wtorki będę jeździć w U24 Ekstralidze. To jest priorytet. Tam będzie sporo biegów, bo pięć i jazda co tydzień. Mam nadzieję, że będzie to odczuwalne. W środę, jeśli będę powoływany, to będę się ścigać w lidze duńskiej, także tej jazdy powinno być więcej niż w tym roku. Dzięki temu będę systematycznie na motocyklu siedział i ścigał się w kontakcie z rywalami, a nie tylko na treningu.
– Chciałem Cię zapytać o podsumowanie twojej przygody z Ostrowem. Wracając teraz do startów w Ostrovii – co wspominasz najlepiej?
Na pewno jest ich troszkę więcej niż jedno. Na pewno mogę tu wymienić awans do PGE Ekstraligi, czy potem triumf w U24 Ekstralidze. Miło wspominam też medale MMPPK czy DMPJ oraz moje indywidualne zawody jako wychowanek tego klubu i jako zawodnik klubu z Ostrowa. Było dużo tych wspomnień.
– A najmniej miłe wspomnienie?
Były sezony, gdzie nie szło tak naprawdę można powiedzieć nawet w lidze mi nie szło, więc te negatywne też były. Co roku przytrafiała mi się jakaś kontuzja i przez całą swoją dotychczasową przygodę juniorską przejechałem tylko jeden pełny sezon bez kontuzji, więc to taka troszkę negatywna strona.
– Największy żal to kontuzja w Rydze w 2024 roku? Walczyłeś o podium w SGP2, a Ostrovia o awans.
– To najbardziej zabolało mnie w środku, bo poza medalem w SGP2 to walczyliśmy też o awans w lidze, medale DMPJ czy MMPPK, gdzie też mieliśmy duże szanse z chłopakami na fajny wynik. Wtedy też ten mecz w Bydgoszczy zawaliłem. Każdy zawalił, ale ja miałem tam najgorszy występ w sezonie. Potem był on ciężki do odrobienia w Ostrowie. Niemniej to był mój najlepszy sezon dotychczas przejechany. Nie jest to jakiś duży żal, bo miałem już wcześniej troszkę tych kontuzji. Szkoda tylko, że tak dużo tego przepadło. Mam nadzieję, że teraz będą mnie kontuzje i urazy omijać.
– Nie mogło także zabraknąć tego w dyskusji. Mariusz Staszewski przed sezonem odszedł z Ostrowa. Jego miejsce zajął Kamil Brzozowski. Jak różni się praca z nimi? Jesteś w stanie wskazać jakieś różnice? Na pewno każdy trener ma inne podejście do różnych kwestii. Co najbardziej rozróżnia tych szkoleniowców?
– Ciężko mi to ocenić. Mamy troszkę inną relację z trenerem Mariuszem Staszewskim. Był moim trenerem od początku, od dziecka i ja siedziałem na stadionie praktycznie 24 godziny na dobę. Z trenerem się przebywało bardzo dużo czasu, więc złapaliśmy taką bliższą relację. Z trenerem Kamilem tak naprawdę poznałem się, gdy u nas jeździł, a jeszcze bardziej, jak zaczął u nas pracować jako trener młodzieży oraz U24 czy potem do szkółki. To zupełnie inna współpraca. Z Kamilem Brzozowskim ta współpraca wyglądała inaczej. On doradzał mi co będzie lepsze, jak jechać gdzieś na danym torze. Z trenerem Mariuszem bardziej współpracujemy cały czas, bo pracowaliśmy nad techniką czy ustawieniami motocykla. Nawet, kiedy go nie było, to też dzwoniliśmy i starał się mi doradzać w tych kwestiach. I z jednym, i z drugim mi się współpracuje okej. Wiadomo, że z trenerem Mariuszem ta współpraca wygląda inaczej i jest ona dla mnie priorytetem. Jesteśmy ze sobą już bardzo dużo lat, znamy się i współpracujemy, więc to też inaczej troszkę wygląda.
Sebastian Szostak i Kamil Brzozowski– Czy postać trenera Mariusza Staszewskiego odgrywała ważną rolę w negocjacjach z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa?
– Wiadomo, że trener jest dla mnie ważną osobą i jak była taka opcja to pomyślałem, że fajnie i mogłem skorzystać z takiej opcji współpracując z nim kolejny rok. Sądzę, że wyjdzie mi to na dobre. Mocno w to wierzę. Tak jak powiedziałem wcześniej – dużo rozmawiamy, dużo analizujemy, on swoją osobą dużo mi pomaga. Już kiedyś mówiłem to. Nie jest on typem trenera, że przyjedzie na mecz, „odbębni” swoje, weźmie pieniądze do kieszeni i pojedzie do domu. Zarówno trener Mariusz, jak i Kamil się bardzo angażują w to wszystko. Na pewno miało to jakiś wpływ na to, że teraz jestem tu, gdzie jestem.
A jak wyglądało zainteresowanie twoją osobą w innych klubach. Czy poza Włókniarzem był zespół z PGE Ekstraligi, który widział cię w swoim składzie czy bardziej to były kluby z Metalkas 2. Ekstraligi?
– Nie ma co ukrywać, że długo negocjowałem z Ostrowem. Gdy postawili na Kubę to także miałem inne opcje. Odebrałem jeszcze jeden telefon z klubu ekstraligowego poza Częstochową i trzy z pierwszej ligi, licząc z Ostrovią. Po meczu w Łodzi, gdy wywalczyliśmy utrzymanie byłem na następny dzień na rozmowach z Prezesem, jak i trenerem Brzozowskim, bo wtedy jeszcze on miał zostać w drużynie. Każdy miał jakieś swoje przemyślenia i wnioski. Wspólnie podjęliśmy decyzję, że tak będzie najlepiej.
– Pozostały jakieś niesnaski?
– Myślę, że do nikogo nie ma żalu, każdy jest zadowolony z tego, jak to się rozwiązało i się potoczyło. Myślę, że będziemy sobie kibicować nawzajem. Ja będę patrzył na Ostrów pozytywnie. Stąd jestem i tu się uczyłem żużla. Mam nadzieję, że też po mojej stronie tutaj wszyscy działacze czy nowe osoby będą pozytywnie mi życzyć i nie ma między nami żadnych negatywnych emocji. Taką mam nadzieję i tak to odczuwam. Po prostu tak to się potoczyło. W późniejszych latach się okaże, czy to było dobrą decyzją, czy złą.
– To przejdźmy do przyszłego sezonu i wyzwań, które cię czekają, bo PGE Ekstraliga to jednak jest duża sprawa. Miałeś już okazję do startów w PGE Ekstralidze, jeszcze jako junior – dużo mniej doświadczony. Zresztą chyba ten sezon też był dla Ciebie niezbyt udany, bo miałeś kontuzję, która dużą część sezonu ci zabrała. Jakie masz przed sobą cele i wyzwania w nadchodzącym sezonie?
– Nie mam takich konkretnych na chwilę obecną. Przygotowuję się na początek sezonu i myślę, że to on wraz z jego trwaniem pokaże to wszystko, jak to będzie wyglądać.
– A jaką pracę wykonujesz, żeby odpowiednio przygotować się do sezonu? Na czym skupiasz najwięcej uwagi i jak wygląda twoje budowanie formy na kolejny rok?
Pracuję cały czas mentalnie i przygotowuję się fizycznie, żeby to wszystko było na wysokim poziomie. Ja podchodzę do żużla naprawdę profesjonalnie i traktuję to wszystko priorytetowo, aby to było na najwyższym poziomie i abym mógł dać z siebie ile mogę. Także pracuję z psychologiem, na siłowni czy także na treningach w Częstochowie ostatnio byłem. Także z firmą rehabilitacyjną New-Reh współpracuję i jak co roku zimą trenuję boks. Przygotowuję także sprzęt do sezonu 2026. Jeszcze głowa nie odpoczywa, tylko cały czas działamy z priorytetowymi rzeczami. Rozmawiam też ze sponsorami. Jedni zostają z Ostrowa, inni odchodzą, a także dołączają nowi. To w żużlu jest bardzo ważne.
– No właśnie zaczęliście przygotowania z zespołem. Obecnie trenujecie tylko krajową formacją, czy również zawodnicy zagraniczni z wami te przygotowania odbywają?
– Jestem tylko ja i juniorzy. Franek, Kacper, Bartek, Alan oraz pozostali. Zagraniczni to nie. Polecieli oni już do Australii, a Mads jest w Danii, więc potem się dopiero spotkamy wspólnie na obozie i pewnie się bardziej wszyscy poznamy.
– W zespole będzie dość sporo nowych twarzy, jeżeli chodzi o zawodników. Kubę Miśkowiaka pewnie bardziej znasz, bo rywalizowaliście w zawodach juniorskich. Jednak Rohana Tungate’a, Jaimona Lidsey’a czy Madsa Hansena dopiero poznasz czy już miałeś okazję już z nimi się zintegrować w jakimś stopniu?
– Z Rohanem i z Jaimonem się widzieliśmy na sesji zdjęciowej, ale bliżej się ze sobą wszyscy poznamy dopiero na obozie. Z Madsen Hansenem, tylko byłem w jednym zespole w lidze duńskiej i nadal jestem, ale nie byłem na żadnym meczu, więc też tak bliżej nie poznawaliśmy. Także wszystko przed nami.
– Na papierze wydajesz się tym piątym seniorem, uzupełnieniem składu. Ciężko nie zapytać cię w związku z tym, czy nie jest to dla Ciebie presja, że czasami dwa lub nawet jeden gorszy wyścigi może spowodować, że nie dostaniesz tej trzeciej szansy? Zwłaszcza, że juniorzy są całkiem silni w Częstochowie. Nie patrzysz na to w ten sposób? Nie boisz się tego?
– Juniorzy są silni, to prawda i to może być nasz atut. Myślę, że ich poziom jest bardzo dobry. Nie obawiam się jednak tego dlatego, że też nie myślę w tej kategorii. Mam w zespole osobę, która będzie chciała mi pomóc przede wszystkim to jest najważniejsze. To jest trener, który patrzy na to trochę z innej strony. To nie jest taki trener, który będzie cię zmieniał od razu, gdy ci nie wyjdą dwa biegi, po prostu będzie dawał szansę i próbował też budować, żebym był w optymalnej formie w najważniejszej części sezonu. Ja nie myślę o zmianach, bo ja wierzę, że będę jechać na takim poziomie, że nie będę musiał być zmieniany. Nastawiam się pozytywnie – że będzie wszystko fajnie grało i będę zadowolony z tego co mam.
Sebastian Szostak wysłuchujący porad, których udziela mu Mariusz Staszewski.To na koniec pytanie o tor w Częstochowie. Jakie masz odczucia co do tego toru? Czy on jest w kategorii twoich bardziej lubianych czy dopiero go polubisz w przyszłym sezonie? (śmiech)
Zdecydowanie bardziej lubianych. Świetnie się tam jeździ. Miałem fajne zawody w 2023 roku – parowe, gdzie jechałem bieg dodatkowy i wywalczyliśmy finalnie trzecie miejsce. Dużo też na tym torze trenowałem w tym roku, więc też troszkę poznałem już „kąty”. Trener mi trochę podpowiadał, jakie ścieżki są optymalne i jak je dobierać. Wiadomo, że ten tor w przyszłym roku będzie inny, ale już jest bardzo dobrze przygotowany i tak naprawdę gotowy na zimę. Myślę, że powinniśmy w miarę szybko wyjechać i wtedy będę dużo jeździć, żeby ten tor jak najlepiej poznać.
– Dziękuję za rozmowę. Chcesz coś jeszcze przekazać kibicom?
Tak. Chciałem bardzo podziękować fanom z Ostrowa za te wiele lat wsparcia, gdy reprezentowałem barwy tego klubu. Odejście po tylu latach z pewnością było bardzo emocjonalne i mam nadzieję, że nadal będziecie mnie wspierać. Chciałem także podziękować sponsorom, którzy mnie wspierali. Tym, z którymi drogi się rozeszły, ale szczególnie tym, którzy ze mną zostają, pomimo, że odchodzę z tego klubu. Za to, że z dobrego serca zostają i chcą pomóc.
Sebastian Szostak żegna się z Ostrowem Wielkopolskim.Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!