Stelmet Falubaz Zielona Góra oczekuje większego wsparcia od miasta. Prezes Adam Goliński przyznał, że zawarte w umowie trzy miliony to za mało. Działacz zadaje pytanie, czy rzeczywiście miasto stać na klub w PGE Ekstralidze?
Stanisław Bieńkowski zrzekł się akcji w Stelmet Falubazie Zielona Góra. Zaskakująca informacja, która zmusiła kibiców do pewnych refleksji. Przede wszystkim wszechobecny strach o przyszłość klubu, ponieważ ten zaszalał z kontraktami podczas okienka transferowego. Prezes Adam Goliński w RZG zapewnił, że nic się nie zmieni po odejściu Stanisława Bieńkowskiego.
– Trzeba się z faktami pogodzić i idziemy dalej. To już jest kilka miesięcy od tego momentu i wszystko jest na dobrej drodze. To nie jest tak, że pozbywając się akcji Pan Stanisław (Bieńkowski dod. red.) powiedział, że odcina się od klubu. Los zespołu go przejmuje i mam od niego zapewnienie, że w przyszłym roku będzie wspierał Falubaz – mówi działacz. – Nie będzie żadnej tragedii. Budżet jest ustalony na kolejny rok. Są szacowane wpływy i ten budżet się zamyka. Nie jestem w stanie przewidzieć, ile punktów Leon Madsen czy Michał Curzytek przywiozą, więc ten budżet jest dość płynny. Aczkolwiek te kwoty nam się zamykają. (…) Mamy długoterminowe współprace z różnymi firmami i osobami prywatnymi, które wspierają klub.
Prezes uspokaja kibiców
Adam Goliński uspokoił zatroskanych kibiców, którzy bali się o przyszłość klubu. Prawdą jest, że odejście Stanisława Bieńkowskiego to duży cios dla klubu, ponieważ Bieńkowski potrafił naprawdę zasypywać budżetowe dziury. Jednakże Stelmet Falubaz pracuje nad poszerzeniem bazy sponsorskiej.
– W środku mamy spokój. Budujemy bazę sponsorską, rozmawiamy z nimi i nie odpływają. Mieliśmy galę, która nam bardzo dobrze wyszła i kooperacja z większą liczbą podmiotów trwa. Ja liczę, że ona się rozszerzy i wsparcie tego klubu popłynie dla dobra tego miasta. Wtedy nie potrzeba tego, że jeden człowiek daje pięć milionów – powiedział Adam Goliński.
Więcej od miasta?
Sam budżet przekracza zdecydowanie 20 milionów złotych, zakładając przy tym sezon bez kontuzji poszczególnych zawodników. Prezes spogląda jednak na umowę z miastem, które ma przekazywać 3 miliony złotych. Przez trzy lata Falubaz miał jednak sprzedać akcje, na co się nie zanosi. Goliński jednak potrzebuje znacznie więcej pieniędzy od urzędników, jeżeli klub ma jeździć na pewnym poziomie.
– Oczekiwania ze strony klubu zawsze były większe do miasta, ponieważ musimy sobie odpowiedzieć – „Czy Zieloną Górę stać na to, aby mieć drużynę w Ekstralidze?”. Jeżeli odpowiedź będzie negatywna, tak się pewnie stanie. Jeżeli ten rok nie zaowocuje nam wpływami poza Stanisławem Bieńkowskim, które mają zagwarantować drużynę na największym poziomie, wówczas pewnie Zielona Góra nie będzie w Ekstralidze. Chciałbym mieć więcej pieniędzy od miasta niż 3 miliony – przyznał prezes.
Leon Madsen (Ż)Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!