Finał najlepszej żużlowej ligi świata kojarzy się z pojedynkiem dwóch drużyn naszpikowanych tuzami tej dyscypliny. Jako iż jest to ostatni mecz ligowy sezonu, czasem zdarza się tak, że w jednej ekipie brakuje jakiegoś ogniwa. Czasem dwóch, a nawet i trzech. Może mieć to gargantuiczny wpływ na rywalizację, ale nie musi. Ostatni raz kiedy finaliści jechali w pełnych zestawieniach, miał miejsce w 2020 roku. Od tamtego momentu finały PGE Ekstraligi trapi seria kontuzji.
2024
W tegorocznym finale naprzeciw siebie stanęły Orlen Oil Motor Lublin oraz Betard Sparta Wrocław. Ci drudzy już od dziesiątej kolejki musieli radzić sobie bez Tai’a Woffindena. W momencie wycofania się Brytyjczyka z rozgrywek, jego średnia wynosiła 1,395 punktu na bieg, co było dla niego najgorszym wynikiem w historii występów dla wrocławskiej Sparty. Jego zastępstwem zajęli się William Drejer i Francis Gusts. Ten drugi przywiózł w finałowym dwumeczu 2 „oczka” w czterech startach. Mimo słabszego sezonu popularny „Tajski” z pewnością pomógłby bardziej, gdyż w 2024 roku średnio na mecz zdobywał 5-6 punktów.
Ostatecznie osłabiona Sparta przegrała finałowy dwumecz w stosunku 81 do 99. Należy jednak oddać to, że wrocławianie w rundzie zasadniczej bez doświadczonego Brytyjczyka zdołali pokonać Orlen Oil Motor 49 do 41. Gdyby taki wynik powtórzyć w pierwszej odsłonie finału, to całemu dwumeczowi towarzyszyłyby zupełnie inne emocje. Niestety to nie koniec. Być może nie mogło dojść do takiej powtórki ze względu na problemy zdrowotne Jakuba Krawczyka, który w pierwszej odsłonie finału zdołał odjechać jedynie dwie gonitwy, a do Lublina w ogóle nie pojechał w charakterze zawodnika.
2023
Problemy Sparty Wrocław z sezonu 2024 to nic w porównaniu do tego, co trapiło Dariusza Śledzia rok wcześniej. Podobnie jak teraz, najlepszymi drużynami były wówczas kluby z Wrocławia i Lublina. Mimo iż wcześniej Motor trapiły kontuzje Dominika Kubery i Jacka Holdera, to do finałowego starcia Lublinianie podchodzili w pełnym składzie. W Sparcie natomiast posypało się prawie wszystko.
Najpierw z rywalizacji wypadł Tai Woffinden, którego miał zastąpić inny Brytyjczyk – Charles Wright. Ten jednak nabawił się kontuzji podczas wrocławskiej odsłony półfinału z Apatorem Toruń. Dodatkowo mecz ten okazał się pechowy także dla Macieja Janowskiego. Kapitan wrocławian musiał wycofać się z finałowej rywalizacji po „świecy” w swoim drugim starcie.
Oznaczało to, że Sparta pojedzie na finał do Lublina bez trzeciego i czwartego najlepszego zawodnika. Na domiar złego, tuż przed rewanżem kontuzji podczas treningu nabawił się Artiom Łaguta. Mimo że zarówno on jak i Tai Woffinden przystąpili do meczu w pierwszym składzie to ze względu na niedoleczone urazy musieli wycofać się z rywalizacji po trzech seriach startów. Ostatecznie Lublinianie wygrali dwumecz 106 do 74, co było wyrównaniem najwyższego wyniku w historii finałów PGE Ekstraligi.
2022
Finał sezonu 2022 zakończył się wynikiem 92-88. Można było o nim powiedzieć wszystko i dużo więcej, za wyjątkiem tego, że był nudny. Pierwszy mecz padł łupem Stali Gorzów, która wygrała aż dwunastoma punktami. W rewanżu Motor dokonał natomiast prawdziwej „remontady”, wygrywając 53 do 37. Dla żółto-niebieskich w obu spotkaniach nie mógł jechać Anders Thomsen. W odróżnieniu od opisanych wyżej finałów, za Duńczyka mogło być stosowane zastępstwo zawodnika. I fortel ten sprawdził się, gdyż w ośmiu biegach finałowego dwumeczu zmiany za Thomsena dały w sumie 17 punktów (9 w Gorzowie, 8 w Lublinie). Warto też dodać, że drużyna Motoru Lublin cały sezon 2022 jechała stosując ZZ za Grigorija Łagutę, ale ciężko w związku z tym mówić o osłabieniu na najważniejszą fazę sezonu.
Podsumowując, finał ten jest świetnym przykładem, ile starganej kontuzją drużynie da możliwość jazdy w czwórkę seniorów. Może przepis ten warto byłoby rozwijać do innych celów niżeli tylko wsparcie osłabionych ekip. Może inne wykorzystanie ZZ byłoby lepszym narzędziem wyrównującym ligę, niż wynalazki typu KSM czy U24. Przykładowo, co gdyby drużyny bez stałych uczestników cyklu GP mogły stosować fotel jazdy bez jednego zawodnika cały sezon? Na pewno potencjalnemu beniaminkowi byłoby wtedy łatwiej skompletować zdolny do utrzymania skład. Ograniczeniem jest tylko wyobraźnia.
2021
Trzy lata temu w wielkim finale PGE Ekstraligi po raz pierwszy zmierzyły się ze sobą Sparta Wrocław i Motor Lublin. Zdecydowanymi faworytami tego starcia byli wówczas podopieczni Dariusza Śledzia, którzy pewnie wygrali rundę zasadniczą. Motor w swoim półfinale uporał się ze Stalą Gorzów, ale przypłacił to kontuzją swojego lidera, a zarazem kapitana. W jedenastym biegu na tor upadł bowiem Grigorij Łaguta, dla którego był to koniec sezonu. Jedynym słusznym rozwiązaniem ponownie było użycie zastępstwa zawodnika.
Finalnie posunięcie to dało lubelskiej drużynie 7 punktów zgromadzonych u siebie oraz 6 „oczek” wywalczonych na Stadionie Olimpijskim. Ostateczny wynik dwumeczu to 95 do 85 dla wrocławian. Mistrz Polski został wyłoniony dopiero w trzynastej gonitwie spotkania nad Odrą, więc można powiedzieć, że „ZZ” podobnie jak rok później uchroniła fanów czarnego sportu przed jednostronną batalią o złoto.
Puenta
Kontuzje zawodników nie są ani winą, ani zasługą żadnej z drużyn i nie należy nikomu ujmować, że w ostatecznym rozrachunku okazał się lepszy od osłabionego rywala. Warto jednak oddać instytucji „zastępstwu zawodnika” to, jak bardzo jest ona w stanie uratować emocje w żużlowej rywalizacji. Ostatnie finały uczą też, że to kontuzje „drugiej linii”, czyli zawodników, których czasem zastąpić nie sposób, są prawdziwie zabójcze dla sportowej rywalizacji.
Miejmy trochę romantycznie nierealną, ale za to piękną, nadzieję, że finał i cały sezon 2025 uda się odjechać bez żadnych braków spowodowanych kontuzjami.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!