Zakończył się drugi mecz finałowy szwedzkich rozgrywek Bauhaus-Ligan. Polskie Lejonen Gislaved wywalczyło upragniony tytuł.
Obecność w tym sezonie Lejonen Gislaved w finale Bauhaus-Ligan nie była żadnym zaskoczeniem. Zespół ten złożony z pięciu Polaków pewnie przeszedł przez rundę zasadniczą, a w półfinale odprawił z kwitkiem Indianernę Kumla. W tym najważniejszym dwumeczu trafili jednak na nie byle kogo, bo Dackarna Målilla, czyli obrońca tytułu z roku poprzedniego. „Gwiazdy” na ten sezon zbudowały dość podobny skład, a nowymi twarzami wobec odejścia między innymi Macieja Janowskiego sprowadzili Timo Lahtiego czy Ryana Douglasa. Działacze „Lwów” podobnie nie zmieniali szczególnie swojego zestawienia przed tegorocznymi rozgrywkami, a o ich sile stanowią głównie biało-czerwoni, z czego trzech to na co dzień zawodnicy Motoru Lublin.
Na początku było jeszcze ciekawie
Dobrze w ten rewanż weszli goście, którzy po porażce w pierwszym starciu u siebie 43-47 musieli odrabiać czteropunktową stratę. I po czterech wyścigach rzeczywiście Dackarna wyrównała status quo dwumeczu, bowiem podopieczni Mikaela Teurnberga prowadzili 14-10, wygrywając podwójnie biegi dwa oraz cztery.
Niemałą sensację mieliśmy w piątej odsłonie dnia, kiedy to Sammy Van Dyck sensacyjnie wyprzedził Daniela Bewley’a i dowiózł do mety dwa punkty, dzięki czemu Lejonen Gislaved wygrało pięć do jednego i wyrównało wynik spotkania (15-15). Taki stan rzeczy utrzymywał się jednak tylko do następnego biegu, gdyż w drugiej części zmagań ekipa Mateusza Cierniaka, Dominika Kubery, Bartosza Zmarzlika i Kacpra Woryny poczęła powiększać swą przewagę i odskakiwać rywalom. Po dziewięciu odsłonach na tablicy wyników widniało prowadzenie Andersa Fröjda 32-22.
Przyjezdni w końcówce rewanżowego finału starali się jeszcze zmniejszać starty do miejscowych, jednakże na niewiele się to zdało i ostatecznie polegli po raz drugi, tym razem 41-49. Fatalnie zaprezentował się Timo Lahti, który na torze pojawił się dwukrotnie i za każdym razem przyjeżdżał ostatni. Fin w końcówce sezonu trzeba przyznać zanotował dość spory regres formy. Ogólnie rzecz biorąc tylko Andrzej Lebiediew był w stanie przekroczyć dwucyfrową barierę punktową.
Dla miejscowych złoty medal jest ukoronowaniem ich ciężkiej pracy, a także niebywałym sukcesem. Każdy z zawodników dołożył ważną cegiełkę do końcowego triumfu. Ostatni raz Lejonen Gislaved tytuł Drużynowego Mistrza Szwecji „Lwy” świętowały w 2009 roku. Wtorkowe złoto to dokładnie trzeci taki krążek w historii tego klubu. W swoim dorobku mają jeszcze trzy srebra srebra (1971, 1972, 2022) oraz trzy razy brąz (1980, 1981, 2020).
WYNIKI
LEJONEN GISLAVED: 49 (96)
1. Mateusz Cierniak (3,2*,2,3,1) 11+1
2. Dominik Kubera (2*,3,3,3) 11+1
3. Oliver Berntzon (2,2,2*,0) 6+1
4. Bartosz Zmarzlik (1*,1*,3,1,3) 9+2
5. Kacper Woryna (1,3,0,2*) 6+1
6. Casper Henriksson (1,0,1,2) 4
7. Sammy Van Dyck (0,2*,0,0) 2+1
DACKARNA MÅLILLA: 41 (84)
1. Brady Kurtz (1,3,2,1*,0) 7+1
2. Timo Lahti (0,0,-,-) 0
3. Rasmus Jensen (3,0,D,2*,1) 6+1
4. Daniel Bewley (0,1,1,2,3) 7
5. Andrzej Lebiediew (2*,1,3,3,0,2) 11+1
6. Ryan Douglas (3,0,1,1) 5
7. Tomas H. Jonasson (2*,3,0) 5+1
Bieg po biegu:
1. Cierniak, Kubera, Kurtz, Lahti 5:1 (5-1)
2. Douglas, Jonasson, Henriksson, Dyck 1:5 (6-6)
3. Jensen, Berntzon, Zmarzlik, Bewley 3:3 (9-9)
4. Jonasson, Lebiediew, Woryna, Henriksson 1:5 (10-14)
5. Kubera, Dyck, Bewley, Douglas 5:1 (15-15)
6. Kurtz, Berntzon, Zmarzlik, Lahti 3:3 (18-18)
7. Kubera, Cierniak, Bewley, Jensen 5:1 (23-19)
8. Zmarzlik, Berntzon, Lebiediew, Jonasson 5:1 (28-20)
9. Woryna, Kurtz, Henriksson, Jensen (D) 4:2 (32-22)
10. Lebiediew, Cierniak, Douglas, Dyck 2:4 (34-26)
11. Lebiediew, Jensen, Zmarzlik, Woryna 1:5 (35-31)
12. Kubera, Bewley, Kurtz, Berntzon 3:3 (38-34)
13. Cierniak, Woryna, Jensen, Lebiediew 5:1 (43-35)
14. Bewley, Henriksson, Douglas, Dyck 2:4 (45-39)
15. Zmarzlik, Lebiediew, Cierniak, Kurtz 4:2 (49-41)
zdjęcia: KAROL GROSZEWSKI
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!