W niedzielę na kilometrowym Eichenring w Scheeßel odbyła się trzecia runda cyklu Indywidualnych Mistrzostw Świata na długim torze. Niezwykle emocjonujące zawody zwyciężył Martin Smolinski. Zwycięstwo na rodzimej ziemi, sprawiło że Niemiec stał się jedynym prowadzącym w klasyfikacji generalnej.
To się chce oglądać!
Niedzielne zmagania jak co roku były jedyną imprezą żużlową na Eichenring w Scheeßel. Zawodnicy dali z siebie przysłowiowe 110%. Prawie w każdym biegu uczestnicy Mistrzostw Świata dostarczali sporo emocji kibicom. Nawet w samym finale walka trwała do samej „kreski”. Ostatecznie kibice, by poznać, który z dwójki Fienhage – Wajtknecht stanie na podium musieli czekać na decyzję sędziego. Arbitrem zmagań na kilometrowym torze był Artur Kuśmierz, który bardzo dobrze poprowadził niedzielne zawody.
Nie tylko zawodnicy pokazali się z dobrej strony, ale i również kibice. Każda gonitwa kończyła się gromkimi brawami dla wszystkich uczestników biegu. Ponadto na wyjściu z pierwszego łuku, został utworzony mały sektor fanclubu Martina Smolinskiego i Stephana Katta. Po każdym biegu na swój sposób nagradzali każdego z zawodników. Gdy tylko udział w gonitwie brał Smolinski albo Katt, po dojechaniu do mety oprócz braw i okrzyków odpalane były race dymne.
Poobijani dali radę
Przed zawodami wielu zastanawiało się jak zaprezentują się Romano Hummel i Chris Harris. Przypomnijmy, że ten pierwszy miał dość źle wyglądający upadek w Aduard. Wówczas kraksa dla Holendra skończyła się bardzo szczęśliwie, bowiem obyło się bez złamań. 25-latek doznał „jedynie” licznych otarć i krwiaków na nodze oraz boku. Osoby związane z Hummelem mówiły, iż zawodnik jest dosłownie wpół niebieski od licznych siniaków. Drugi z nich w ostatnim okresie zaliczył dwie nie za ciekawe kraksy w rodzimej lidze. W jednej z nich bardzo ucierpiało kolano Brytyjczyka, a w drugiej mocno się poobijał.
Znaczna większość kibiców przybywających na stadion zastanawiała się jak będzie wyglądać dyspozycja obojga zawodników. Co jak co, no ale wreszcie jeden i drugi to ścisła czołówka światowego long tracku. Na szczęście ostatnie problemy zdrowotne nie przeszkadzały zawodnikom. Co więcej, ich dyspozycja była na najwyższym poziomie. Każdy ich bieg obfitował w emocje, a w szczególności gonitwa piątą.
To właśnie w niej Martin Smolinski stracił jedyny punkt w całych zawodach. Wszystko za sprawą Romano Hummela, który stoczył kapitalną walkę ze zwycięzcą niedzielnych zawodów. Niemiec z Holendrem tasowali się pozycjami przez cztery okrążenia i dopiero na „kresce” Hummel okazał się nieco szybszy od swojego rywala.
Pech odebrał awans ?
Niedzielne mistrzostwa miały dwóch pechowców, którym z pewnością szanse na dobry wynik odebrała złośliwość rzeczy martwych. Niezwykłymi pechowcami byli: Kenneth Hansen oraz Andrew Appleton. Obydwoje pomimo dobrych prędkości swoich maszyn zaliczyli po dwa defekty. Co więcej, w czwartej gonitwie motor Brytyjczyka zdefektował gdy ten jechał na prowadzeniu. Wiózł on za swoimi plecami nie byle kogo, bowiem swojego rodaka Chrisa Harrisa.
Duńczyk po dwóch defektach w swoich pierwszych biegach notował coraz to większy progres, ostatecznie wygrywając swoją ostatnią gonitwę. Niestety okazało się to za mało, by awansować do biegu ostatniej szansy, ostatecznie zajmując dziewiąte miejsce. Andrew miał trochę więcej pecha, bowiem po dwóch defektach musiał opuścić jeszcze jeden wyścig w celu dojścia do ładu ze swoim sprzętem, co przekreśliło jego szanse na dobry rezultat.
Smolinski show
Występu uwielbianego Niemca nie trzeba zbytnio komentować. Klasa jak na mistrza przystało. „Smoli” miał wszystko dopięte na ostatni guzik, dzięki czemu ponownie w wielkim stylu zwyciężył. 39-latek zanotował na swoim koncie łącznie pięć zwycięstw i tylko raz przegrał na mecie z Romano Hummelem.
Smolinski na trzecią rundę Indywidualnych Mistrzostw Świata na długim torze był naprawdę dobrze przygotowany. Kapitalne starty, dobre dojazdy do pierwszego łuku, a co najważniejsze – przepiękna jazda na dystansie. To wszystko sprawiło, że popularny „Smoła” był nieuchwytny dla większości swoich rywali, pewnie wygrywając na kilometrowym torze.
Niemiec dawał sporo radości swoim kibicom tym najwierniejszym jak i tym, którzy na stadionie żużlowym zjawiają się raz do roku. Oni w nagrodę odpłacali się mu licznymi oklaskami, których echo niosło się daleko.
Wyniki 3. rundy Indywidualnych Mistrzostw Świata na długim torze w Scheeßel:
. Martin Smolinski (Niemcy) (4,3,4,4,4) 19 + 1. miejsce w FINALE
2. Chris Harris (Wielka Brytania) (3,4,3,4,4) 18 + 2. miejsce w FINALE
3. Lukas Fienhage (Niemcy) (4,3,4,2,W) 13 + 1. miejsce w barażu + 3. miejsce w FINALE
4. Zach Wajtknecht (Wielka Brytania) (3,4,4 4,3) 18 + 4. miejsce w FINALE
5. Stephan Katt (Niemcy) (2,2,3,3,1) 11 + 2. miejsce w barażu + 5. miejsce w FINALE
———————————————————–
6. Romano Hummel (Holandia) (4,4,2,D,2) 12 + 3. miejsce w barażu
7. Tero Aarnio (Finlandia) (2,1,2,3,2) 10 + 4. miejsce w barażu
8. Mika Meijer (Holandia) (0,3,2,2,3) 10 + 5. miejsce w barażu
———————————————————–
9. Kenneth Hansen (Dania) (D,D,1,3,4) 8
10. Hynek Štichauer (Czechy) (1,2,3,1,M) 7
11. Andrew Appleton (Wielka Brytania) (3,D,D,-,3) 6
12. Jacob Bukhave (Dania) (2,1,1,2,0) 6
13. Jordan Dubernard (Francja) (1,1,W,1,2) 5
14. Mathias Trésarrieu (Francja) (D,2,1,1,0) 4
15. Henri Ahlbom (Finlandia) (1,D,0,D,1) 2
16 (R2). Daniel Spiller (Niemcy) (1) 1
17 (R1). Fabian Wachs (Niemcyl (0) 0
Czołówka klasyfikacji Indywidualnych Mistrzostw Świata na długim torze po trzech rundach:
1. Martin Smolnski (Niemcy) – 59
2. Lukas Fienhage (Niemcy) – 55
3. Zach Wajtknecht (Wielka Brytania) – 53
4. Chris Harris (Wielka Brytania) – 49
5. Romano Hummel (Holandia) – 26
zdjęcia: WOJCIECH BANASZKIEWICZ & DAMIAN KUCZYŃSKI / SPEEDWAYNEWS.PL
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!