Nicki Pedersen przed nowym sezonem był zmuszony zejść ligę niżej. Czy to przyniesie pozytywne skutki zarówno doświadczonemu zawodnikowi, jak i całej lidze?
Karierę w polskiej lidze zaczynał już bardzo dawno temu, bo w roku 1999. Można powiedzieć, że to prawdziwy „Jaś wędrowniczek” polskich klubów. Startował w bardzo wielu zespołach. Najdłużej, bo trzy lata gościł w Lesznie, Grudziądzu i… Rzeszowie. Po wielu latach w PGE Ekstralidze, był zmuszony opuścić „najlepszą” ligę świata. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że sam sobie na to zapracował. Z jednej strony Nicki znany jest ze swojego profesjonalizmu. Z drugiej te udawane defekty w poprzednim sezonie sprawiły, że żaden prezes nie chciał mu zaufać i nie podpisał z nim kontraktu. Tu też w pewnym sensie miały znaczenie poważne kontuzje Duńczyka z poprzednich sezonów. To wszystko sprawiło, że trzykrotny mistrz świata musiał zejść do Metalkas 2. Ekstraligi.
Powrót na Hetmańską
Wybór padł na znany mu klub z Rzeszowa. Wcześniej startował tam już trzy sezony. Wtedy jeszcze w ekstralidze, za rządów pani prezes Marty Półtorak. Wspomnienia ze stadionu przy Hetmańskiej ma znakomite, bo kręcił w Rzeszowie znakomite średnie. Być może dlatego wybrał właśnie Rzeszów. Będzie to w sumie jego czwarty sezon w barwach Stali. Prezesi klubów ekstraligowych z pewnością będą bacznie obserwowali byłego mistrza świata. Jestem przekonany, że jeśli Nicki pokaże się z bardzo dobrej strony w niższej klasie i przejedzie sezon bez kontuzji, i… defektów, to szybko może wrócić w szeregi najlepszej ligi świata. Pytanie czy sam Nicki ma chęci na to wszystko. Zawsze był profesjonalistą, więc jeśli podejdzie po raz kolejny na maksa, to może być nie tylko gwiazdą ligi, ale szybko pożegnać się z pierwszą liga i przebierać znowu w ofertach ekstraligowych.
Zejście takiej gwiazdy ligę niżej może spowodować jeszcze większe zainteresowanie nią. Jestem pewien, że tak będzie. Nicki spowoduje też moim zdaniem większą frekwencję na stadionach gdzie przyjedzie Stal Rzeszów w składzie z mistrzem świata. To na pewno kolejny plus. Oglądalność w TV zapewne wzrośnie. Widać same plusy tego, że „Power” będzie ścigał się ligę niżej. Myślę, że na tym skorzysta cała liga, a jej poziom się podniesie. Inni zawodnicy będą chcieli się sprawdzić w biegach z mistrzem. Natomiast w samym Rzeszowie inni koledzy będą chcieli z jazdy z Duńczykiem w jednej drużynie wyciągnąć dla siebie jak najwięcej. To wszystko i wszystkich nakręca. Już niebawem pierwsze ściganie i zobaczymy pierwsze wnioski, jak mistrz będzie prezentował się na torze. Jestem pewien, że będzie też chciał pokazać działaczom GKM, że zbyt szybko się go pozbyli.
Weryfikacja już niebawem. Z kolei drugiego kwietnia Nicki Pedersen będzie obchodził swoje już 47. urodziny. Mój rocznik, ech! Nickiemu życzę wszystkiego najlepszego. Mimo, że nigdy nie był moim ulubionym zawodnikiem, to jednak trzeba mu oddać to, że bez niego żużel nie będzie już taki sam.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!