Fogo Unia Leszno przegrała piątkowe spotkanie z For Nature Solutions KS Apatorem Toruń. Leszczynianom nie udało się również obronić punktu bonusowego. W wywiadzie dla portalu speedwaynews.pl Bartosz Smektała mówi o braku Grzegorza Zengoty i wsparciu dla „młodych byków”.
Klaudia Bujalska (speedwaynews.pl): – 53:37. Za wami trudny mecz. Jak się czujecie po tym spotkaniu?
Bartosz Smektała (Fogo Unia Leszno): – Średnio, mecz przegrany, nie udało nam się nawet zdobyć punktu bonusowego. Co tu dużo mówić? To było ciężkie spotkanie.
– Na twoim koncie dwucyfrówka, 10+1. Nie udało się wygrać biegu, ale przywiozłeś aż cztery razy dwa punkty. Jak oceniasz swój indywidualny występ?
– Na czwórkę. Punktowo wygląda to obiecująco, ale trochę ich jednak pogubiłem. Całe zawody, razem z moim teamem, walczyliśmy z pewną rzeczą i szczerze mówiąc, nie za bardzo udało się nam to rozwiązać.
– Z pewnością brakuje wam w składzie Grzegorza Zengoty i Chrisa Holdera. Jak myślisz, gdybyście jechali dziś w swoim pełnym, optymalnym składzie, ten wynik mógł być inny?
– Do punktu bonusowego zabrakło nam zaledwie czterech oczek, więc myślę, że nawet przy słabym meczu Grzesia Zengoty, to te 4 punkty dałby radę zrobić. Zwłaszcza że, przed kontuzją miał świetną formę. Zobaczymy, jak będzie po powrocie, ale na pewno by te brakujące punkty dołożył.
– Jak zapatrujesz się na wasze kolejne spotkania w rundzie zasadniczej?
– Skupiamy się na pracy. Następny mecz jedziemy w Lesznie. Nie mówię, że będzie lżej, ale jednak będziemy jeździć na torze, który bardzo dobrze znamy i nie będziemy się motać z ustawieniami czy motocyklami. Te wyjazdowe mecze zawsze są ciężkie, trzeba więcej i szybciej szukać.
– Za nami już większa część sezonu, a ty po dwóch sezonach wróciłeś do Leszna. Jak oceniasz swój powrót do Unii?
– To była dobra decyzja i bardzo się cieszę, że ją podjąłem.
– Pomimo wyników i cięższego czasu dla waszej drużyny widać duże wsparcie kibiców.
– Tak, na każdym meczu jest to wsparcie. Nawet kiedy naprawdę jesteśmy spisywani na porażkę. Jadąc do Częstochowy, czy na tych domowych meczach są wierni kibice, którzy zawsze mówią i wierzą, że mamy szansę.
– Nie tak dawno skończyłeś wiek juniorski. Dziś wasza formacja nie dowiozła punktów. Czy starasz się im jakoś pomagać, doradzić?
– No, na pewno trzeba to przeanalizować i się okaże, czy dostaną ochrzan w domu, czy nie. Oczywiście żartują. Chłopaki są pracowici i widać, że bardzo chcą. Obserwuję ich cały czas, uczestniczę w treningach, również tych poza sezonem. Widzę, jak się starają i ciężko pracują. Czasami potrzeba czasu. Być może to będzie za chwilę, a może w przyszłym sezonie, ale dajmy im czas.
– Czyli starasz się być takim mentorem, trochę na wzór Janusza Kołodzieja?
-Wiem po prostu, jak u mnie to działało. Jednego roku naprawdę było ciężko, żeby zdobyć jeden punkt. Przegrywałem starty, nie radziłem sobie po trasie. W kolejny sezonie okazało się, że poprawiłem starty, jazdę na motocyklu, sylwetkę, wszystko. Potrafiłem jeździć szybko, oczywiście na dobrych silnikach. Wiem i doskonale pamiętam, bo tak jak mówisz, było to nie dawno, jak to wyglądało w moim przypadku. Staram się im pomóc, jak mogę.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!