Leon Madsen we Wrocławiu mógł cieszyć się z drugiego miejsca. Po fazie zasadniczej przewodził w stawce, lecz w biegu finałowym musiał uznać wyższość Dana Bewleya.
Leon Madsen w tegorocznym cyklu Speedway Grand Prix zajmuje wysokie drugie miejsce. Ku zdziwieniu jednak Duńczyka ani razu nie mogliśmy oglądać na najwyższym stopniu podium. Jego najlepszymi występami były te w Polsce – zarówno w Warszawie jak i we Wrocławiu zajął drugie miejsce. Do prowadzącego w klasyfikacji generalnej Bartosza Zmarzlika ma aż szesnastopunktową stratę i jak się okazuje, nie skupia się on aż tak na ostatnich rundach cyklu w tym roku. – Nasze skupienie przeniosło się na następny sezon. Testowaliśmy we Wrocławiu nowy sprzęt i zdecydowanie idziemy we właściwym kierunku – mówi dla fimspeedway.com
Srebrny medalista mistrzostw świata z 2019 roku zapowiada też, że w przyszłym roku będzie znacznie groźniejszy dla rywali. Na tegoroczne rozgrywki Madsen jednak także nie może narzekać. W PGE Ekstralidze jest w czołowej piątce najskuteczniejszych zawodników. Podobnie sprawa ma się właśnie w SGP jak i odsłonie SEC, gdzie do prowadzącego Kołodzieja traci zaledwie cztery punkty. – Jestem pewien, że kiedy rozpoczniemy następny sezon, będziemy mieli kilka nowych sztuczek w zanadrzu. Mam też nadzieję, że zobaczycie, jak zaczynam sezon silniejszy niż w tym roku. Myślę, że wtedy będę w stanie skuteczniej walczyć o złoty medal – zakończył Madsen.
Na arenie międzynarodowej Duńczyka można uznać za multimedalistę. Głównie jednak po medale sięgał w zawodach o miano najlepszego w naszym kontynencie. W latach 2018-2021 nie schodził z podium SEC rozpoczynając od złota. W walce o Mistrza Świata ma „tylko” srebrny krążek wywalczony w 2019 roku.
Zwrot za pierwszy zakład do 110 PLN z kodem SPEEDWAYNEWS -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!