Nie milkną echa po sobotnim Grand Prix Challenge w Szkocji. Nieudany występ polskich żużlowców został przyćmiony tematem zastępczym wywołanym w mediach, dotyczącym band na Ashfield Stadium. Głos w tej sprawie zabrał promotor klubu z Glasgow, który przedstawił nam swoje stanowisko.
Wszystko zaczęło się od wypowiedzi w telewizji
Do momentu niedzielnego meczu Apatora Toruń ze Stalą Gorzów, temat toru, a właściwie band w Glasgow był praktycznie nieznany. Całe zamieszanie rozpoczęło się od słów Szymona Woźniaka na antenie Eleven Sports, które wywołały medialny „szum”. Wychowanek bydgoskiej Polonii powiedział wówczas, że był zszokowany iż w bandzie nie było powietrza, a coś innego. Uznał też, że ten fakt mógł być przyczyną kontuzji Andersa Thomsena. Po tej wypowiedzi rozgorzała dyskusja o narracji, iż skandalem jest fakt dopuszczania innych band, niż dmuchane. Niewiele ludzi w Polsce jednak wie, że bandy które znajdują się na obiekcie The Peugeot Ashfield w Glasgow są w pełni legalne i posiadają homologację FIM, gwarantującą bezpieczeństwo. Jest to jeden z rodzajów band dopuszczalnych na imprezach międzynarodowych. Dodatkowo ma on swoje plusy, o czym powiedział nam dyrektor i promotor klubu Glasgow Tigers, Alan Dick.
Rozczarowujące komentarze
Nasz rozmówca zapytany o komentarz odnośnie słów Szymona Woźniaka i całego zamieszania, jakie wywołane zostało w mediach, nie krył zniesmaczenia.
– Bandy zostały zainstalowane w marcu 2017 roku i od razu zostały dopuszczone do zawodów międzynarodowych, z licencją na organizację oficjalnych imprez FIM-owskich na okres 7 lat. Nasza banda jest podobna do innych w Wielkiej Brytanii, które znajdują się chociażby w King’s Lynn, czy Berwick. Słowa Szymona Woźniaka odnośnie naszych band są naprawdę rozczarowujące. Nasze bandy nie są dmuchane, ale są piankowe – mówił nam Alan Dick. Zdumiewający może być zdziwienie takim faktem przez zawodników, skoro wszyscy zaznajomieni byli ze standardami jeszcze przed rozpoczęciem zawodów. Ponadto w ubiegłym roku rozgrywany był tam mecz Polska vs Wielka Brytania.
Od momentu zamontowania band, nie było żadnych poważnych kontuzji
Promotor Glasgow Tigers podkreśla słusznie fakt, że w przeciągu całej historii band piankowych na Ashfield Stadium nie dochodziło do skomplikowanych urazów, których żużlowcy nabawialiby się w wyniku tego typu ogrodzenia. Warto dodać, że odbywa się tam bardzo dużo imprez, gdyż liga brytyjska nierzadko odbywa mecze więcej niż raz w tygodniu. Do tego dochodzą inne zawody, których również jest jak na „pęczki”.
– Od momentu zamontowania naszych band, nie doszło na naszym stadionie do żadnych poważnych kontuzji, czy urazów. Nie miało to miejsca ani w trakcie rozgrywek ligi krajowej, ani zawodów pod egidą FIM. Pierwszym przypadkiem jest kontuzja Andersa Thomsena, który uderzył w ogrodzenie wyprostowaną, wyciągniętą nogą! Anders teraz jest w trakcie procesu rekonwalescencji. Wszyscy w Glasgow pomogli mu w największy możliwy sposób – tłumaczył promotor Tigers.
Zobacz fantastyczne ściganie w Glasgow:
Polska reprezentacja miała w Glasgow test-mecz i nikt nie narzekał
Jako rewanż za ubiegłoroczny finał Speedway of Nations, zwyciężony przez Brytyjczyków, zorganizowano test-mecz na Ashfield Stadium. Wówczas reprezentacja Polski nieznacznie, ale przegrała z gospodarzami. Padł wówczas wynik 36:35 na korzyść miejscowych, jednakże Polacy zdobywając taką ilość punktów, pokazali w takim razie, że da się na tym torze jechać. Alan Dick pamięta doskonale to wydarzenie i zaznacza, że nikt wówczas nie miał żadnych obiekcji.
– Reprezentacja Polski, w tym również Dominik Kubera, miała okazję do startu w test-meczu w Glasgow pod koniec ubiegłego sezonu. Nikt nie zgłaszał problemów ani dotyczących toru, ani ogrodzenia. Tak, jest to tor bardzo techniczny, ale przy tym również bardzo bezpieczny do jazdy. Wystarczy zapytać Marcina Nowaka, który jeździł dla Glasgow Tigers w lidze Championship w sezonie 2021 – mówi promotor.
Nie zapominajmy też o popularnym „Tofeeku”
– Tobiasz Musielak również jeździł tutaj w 2021 roku. Zdobył największy możliwy wynik, inkasując 15 punktów podczas rundy kwalifikacyjnej do Speedway Grand Prix. Powiedział, że tor był fantastyczny, a ogrodzenie doskonałe – dodaje nasz rozmówca.
Przy okazji tematu „Tofeeka” warto przywołać również jego wypowiedź, której udzielił na naszych łamach. Po ubiegłorocznym test-meczu w Glasgow mówił o tym wydarzeniu w takich słowach: „Bardzo ucieszyłem, że dostałem nominację. Było to dla mnie bardzo dobre doświadczenie”. Zapytany o pomysł częstszej organizacji test-meczów na Wyspach, odparł: „Oczywiście, jak najbardziej. Zdecydowanie to byłoby ciekawsze, niż test-mecze w Polsce. Poza tym dla samych zawodników to byłoby z o wiele lepszym skutkiem, bo w Anglii można się sporo na torze nauczyć”.
Inne tajniki band piankowych
Alan Dick przy okazji rozmowy nawiązał również do faktów przemawiających za stosowaniem takich, a nie innych band.
– Ogrodzenie jest piankowe, aby powstrzymać zawodników przed rozerwaniem „poduszki powietrznej” i uderzeniem prosto w płot. Wystarczy przypomnieć sobie, co stało się z Chrisem Holderem jeszcze kilka lat temu. W przypadku band dmuchanych mogą wystąpić poważne obrażenia w wyniku rozerwania wspomnianej „poduszki”, która nie jest w stanie przyjąć uderzenia zawodnika i jego motocykla z tak dużą prędkością. A nic takiego nie wydarzyło się nigdy na torze w Glasgow – tłumaczy.
Polacy nie potrafili dostosować się do warunków. Fani w Glasgow chcą ich ponownie zobaczyć
Promotor Glasgow Tigers zdradził nam pod koniec rozmowy, jaka ilość polskich kibiców odwiedziła Ahsfield Stadium podczas GP Challenge.
– W sobotni wieczór było na stadionie 300 polskich fanów speedwaya. Wszyscy dopingowali Szymona Woźniaka i Dominika Kuberę, ale do domów wracali rozczarowani ich wynikiem. Oboje są niesamowitymi żużlowcami, ale jednak nie potrafili dostosować się do naszego toru, tak jak zdołali to zrobić pozostali zawodnicy. Nie znają zbyt dobrze brytyjskich torów, co było dla nich dużym problemem. Całe środowisko speedwaya w Glasgow życzy Szymonowi i Dominikowi powodzenia na pozostałą część sezonu – oznajmił Alan Dick.
Promotor podkreślił jednocześnie, że Polscy żużlowcy zawsze będą w Glasgow mile widziani. – Kibice naszego klubu chcą ich ponownie tutaj zobaczyć. Na pewno będą ich wspierać i dopingować, jeśli zechcą kiedykolwiek ścigać się w Wielkiej Brytanii. To fantastyczni faceci – zwieńczył promotor Glasgow Tigers.
Źródło: inf. własna
Zobacz wszystkie wyścigi z udziałem Polaków:
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!