Za nami kolejne zawody w Holandii, a my mamy dla was zaległy wywiad z byłym mistrzem świata na long tracku – Jannickem de Jongem. Zapytaliśmy Jannicka między innymi o ocenę swojego pierwszego oficjalnego występu po czterech latach zawieszenia, plany ma przyszłość oraz o sprawy związane z jego zawieszeniem.
Wojciech Banaszkiewicz (speedwaynews.pl): Jak oceniasz swój występ w pierwszych oficjalnych zawodach od czasu twojej dyskwalifikacji?
Jannick de Jong (były mistrz świata z długiego toru): Myślę, że przybyłem tutaj nie oczekując na podium. Oczywiście miałem nadzieje, że zakwalifikuję się do finału, który był dzisiejszym celem. Oczywiście każdy finał od początku zawodów jest zawsze tylko marzeniem, ale szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że w finale wystartuje tak dobrze, jak mi się to dzisiaj udało. W trzecim biegu, kiedy startowałem z zewnętrznego toru, wszedłem w łuk równo z pozostałą stawką. Romano szybko ściął do wewnętrznej linii. Gdy to zobaczyłem chciałem podążać za nim, lecz niestety moja ścieżka nie była już tak przyczepna i nie dałem rady nabrać odpowiedniej prędkości. Żałuję, że się nie udało, bo zaraz po tym dostałem szprycę ze strasznie lepkiego materiału, od którego nic nie widziałem. W dalszej części biegu próbowałem doścignąć Stephana Katta, lecz nie było mi dane. Po tym biegu byłem bardzo rozczarowany. Jestem jednak bardzo zadowolony z przebiegu dnia. Z biegu na bieg było coraz lepiej. Po każdym biegu zmienialiśmy kilka drobiazgów w motocyklu, co również dawało świetny wynik. Jak na razie jestem bardzo zadowolony, ale ja chce się po prostu cieszyć tym sportem, a jakie wyniki przyjdą, to się okaże. Mam nadzieję, że uda mi się zakwalifikować do eliminacji do Mistrzostw świata w Bielefeld, a potem w Marmande, a jak na razie do tego czasu chcę dobrze się bawić.
Czy uporałeś się już ze wszystkimi problemami związanymi z twoją dyskwalifikacją, która trwała aż 4 lata?
Jak dla mnie osobiście wszystko jest już zamknięte. Jak wiesz długi tor czy trawa to hobby, sport amatorski. Na co dzień mam pracę, pracuje w dużej firmie i jestem bardzo zadowolony że mam do tego okazję. Jestem ojcem syna, mam śliczną żonę i wiem, że to życie jest w porządku. Oczywiście tęskniłem za tym, wtedy byłem bardziej skupiony na sporcie i rozwijaniu mojej kariery. Co prawda była to nieprzyjemna chwila, ale sądzę że ten cały okres należycie wykorzystałem i jestem teraz szczęśliwy tam, gdzie jestem. Mam nadzieję, że czeka mnie jeszcze kilka radosnych i udanych lat w sporcie.
Jak ma się sprawa z sponsorami? Zostali z tobą?
Większość sponsorów została. Myślę, że byłem bardzo otwarty i szczery wobec nich. Wyjaśniłem wszystko sponsorom, jak i na procesie. Udowodniłem to, że nic nie wziąłem świadomie, ale jednak było to złe. Powinienem był bardziej uważać. Myślę również, że każdy jest człowiekiem i powinien się cieszyć życiem. Trochę to idiotyczne że niektórzy robią tylko to, czego się od nich oczekuje. Sądzę, że mam to już za sobą i teraz patrzę tylko w świetlaną przyszłość.
Czy będziemy mieli okazję zobaczyć ciebie na klasycznym żużlu?
Nie, robię to tylko i wyłącznie dla treningu, ponieważ long oraz grass track to również forma speedwaya. Jak dla mnie klasyk jest tylko dobry dla techniki jazdy oraz dla lepszego czucia motocykla, lecz z pewnością do uprawiania jego nie wrócę, ponieważ mam już 35 lat i tak jak mówiłem – dobrą pracę, rodzinę, i dobrze wiesz, że ciężko by było to połączyć.
Na koniec naszej rozmowy Jannick gorąco pozdrowił wszystkich kibiców z Polski.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!