20 lat - tyle czasu musiało upłynąć, by na najwyższym podium w Mistrzostwach Świata w ice speedwayu stanął sportowiec niepochodzący z Rosji. Szwed Martin Haarahiltunen zwyciężył w miniony weekend w Heerenveen. Tym samym powtórzył sukces swojego rodaka, Per Olofa Sereniusa, który zdobył złoto w 2002 roku. O swoim sukcesie i o swojej karierze porozmawiał w wywiadzie dla naszego portalu.
CLICK HERE TO READ IN ENGLISH
Magdalena Magdziarz (speedwaynews.pl): Martin, przede wszystkim chcę zacząć od gratulacji z okazji zdobycia tytułu mistrza świata w ice speedwayu. Właśnie, jakie to uczucie, być Mistrzem Świata w sporcie, który od lat zdominowany jest przez jedną narodowość, czyli oczywiście Rosjan? Czy przed wyjazdem do Holandii spodziewałeś się, że to właśnie ty zwyciężysz i wrócisz do domu ze złotym medalem?
Martin Haarahiltunen (Mistrz Świata w ice speedway’u): Przede wszystkim bardzo dziękuję. Nie, nie spodziewałem się tego. To zależało ode mnie. Również od Webera. Wiedziałem jednak, co mam do zrobienia. Tą rzeczą było wygranie obydwóch finałów w Holandii i nadzieja na jak najlepszy wynik dla mnie. Miałem szczęście. To był mój weekend, wszystko poszło po mojej myśli. Jestem więc bardzo szczęśliwy, ale nie spodziewałem się, że tak będzie.
– W którym momencie dotarło więc do ciebie, że udało się, zrobiłeś i zostałeś właśnie nowym mistrzem świata?
– Właściwie to dopiero po przekroczeniu linii mety w ostatnim finale. Wtedy zdałem sobie sprawę, że tak, to się naprawdę stało i byłem wtedy niewyobrażalnie szczęśliwy.
– W końcu miałeś za sobą naprawdę dobry sezon. W Szwecji zdobyłeś między innymi tytuł mistrza Szwecji. Dzień później, po tym turnieju, zdobyłeś także złoto w Finale Nordyckim. Z kolei w pierwszych dwóch rundach finałowych w Togliatti nie poszło ci również najgorzej.
– W Togliatti nie byłem zbyt dobry, ale potem poszło mi znacznie lepiej. Właściwie ten sezon był… jakby to powiedzieć? Nie planowałem jechać na pełnych obrotach. Chciałem po prostu wrócić do jazdy po urazie łokcia. Długo trwała bowiem rekonwalescencja i dochodzenie do siebie. Chciałem po prostu wrócić i znaleźć rytm i wyczucie na motocyklu, ponieważ w sezonie 2020 odpuściłem jazdę. W tym roku po prostu robiłem swoje i byłem bardzo zrelaksowany w każdych zawodach, a wszystko szło całkiem nieźle. Tak czy inaczej, jestem szczęśliwy. Po Mistrzostwach Szwecji i Finale Nordyckim miałem świetne samopoczucie, czułem się bardzo silny. Kiedy tam przyjechałem i wiedziałem, że mogę pokonać wszystkich i że mogę być najlepszy w obydwa dni. Skupiłem się więc tylko na tym i wyszło całkiem nieźle.
W położonym niedaleko koła podbiegunowego mieście Kalix, Haarahiltunen zaliczył dublet, zdobywając zarówno złoto IM Szwecji, jak i turnieju dla najlepszych nordyckich jeźdźców
– Skoro już jesteśmy przy temacie minionego sezonu w ice speedwayu, to jak podsumujesz minione miesiące? Jakie są twoje najlepsze wspomnienia z tego okresu?
– Najlepszym wspomnieniem jest moment, kiedy przekroczyłem linię mety w Heerenveen i wszystko się we mnie odmieniło. Oprócz tego – wszystkie godziny spędzone w garażu, w samochodzie. Wszystko to się opłaciło. Tak jak cały sezon. Nie potrafię opisać szczęścia, jakie czuję.
– Finał w Holandii był nieco skomplikowany. Oczywiście chodzi o to, że nie było w nim Rosjan, jaki jest więc twój stosunek do tego? Co sądzisz o wykluczeniu Rosjan i jaki miało to dalszy wpływ na finałowe wyścigi w Heerenveen?
– Oczywiście, że miało to spory wpływ, ponieważ Rosjanie są profesjonalistami, bardzo dobrymi zawodnikami mają prawo być najlepsi. Nie powiem, że było łatwo, ale poszło łatwiej. I nie wiem, współczuję im, bo oni nie mają z tym nic wspólnego. W jakiś sposób świat musi jednak pokazać, że to jest niedopuszczalne. To tyle, co mogę powiedzieć o tej sytuacji.
– Wielu zawodników twierdzi, że na tych naturalnych nawierzchniach jazda jest dużo lepsza. A czy ty podzielasz tę opinię, tor w Heerenveen jest torem sztucznym. Czy czułeś jakąkolwiek różnicę?
– Nie wiem. Oczywiście jest inaczej, ale właściwie nie robi mi to różnicy, czy to jest naturalne, czy to jest sztuczne. Nie mam więc zdania na ten temat.
– Rozumiem. Czyli nie ma to dla ciebie różnicy.
– Właściwie nie. Oczywiście lód jest inny, może trochę trudniej się na nich jeździ. Trzeba być jednak dobrym we wszystkim, aby zostać Mistrzem Świata.
– Tak, to prawda. Inaczej trudno jest sięgać po najwyższe tytuły i wygrane. À propos ice speedwaya, uważa się tę dyscyplinę za niebezpieczny sport. Jakie jest twoje zdanie, zawodnika, który aktywnie ściga się w ice racingu?
– Uważam, że klasyczny żużel jest bardziej niebezpieczny.
Arena w Heerenveen okazała się szczęśliwa dla Szweda. Zarówno w pierwszym, jak i drugim dniu zmagań pokazał się z wyśmienitej strony
– Miałeś więc do czynienia z motocyklem do klasycznego speedwaya?
– Tak, próbowałem tylko raz, jeden z moich sponsorów pozwolił mi spróbować. Za pierwszym razem prowadziłem przez pierwsze okrążenie. Początkowo był suchy, ale potem przez jakieś dziesięć minut padał ulewny deszcz. Tor stał się więc bardzo mokry i śliski. To była jednak tylko zabawa.
– Z tego, co się orientuje, na przestrzeni lat jest nieco trudniej w ice speedwayu w twoim kraju, w Szwecji. Jak to wygląda z twojej perspektywy?
– Właściwie od kilku lat poziom spada, zwłaszcza po pandemii koronawirusa. Z jego powodu wielu zawodników wycofało się z jazdy. Mam jednak nadzieję, że będzie lepiej. Wciąż mamy kilku zawodników na bardzo dobrym poziomie, chociażby Stefan Svennsson. Szkoda, że wiele zależy też od pogody. Jakieś 20 lat temu w południowej i środkowej Szwecji zawsze był lód, który pozwalał na organizację zawodów. Teraz już tak nie jest. Co do zawodników, myślę, że w tej chwili jest nas około piętnastu w Szwecji.
– Czy w przyszłości może się to więc zmienić na lepsze?
– Tak. Mam nadzieję, że musimy tylko stworzyć ludziom możliwość przyjścia, przyjrzenia się, przetestowania i w ogóle. Ludzie są zainteresowani tym sportem, ale muszą zrobić krok w tym kierunku.
– Myślę, że jako Mistrz Świata, możesz zdradzić odpowiedź na to pytanie. Co jest kluczem do sukcesu w ice speedwayu? Co w tym wszystkim jest najważniejszą kwestią, na co trzeba zwrócić największą uwagę?
– Dostałem to pytanie też w Holandii. Trzeba być bardzo, bardzo skoncentrowanym podczas jazdy. To jest najważniejsze. Trzeba być też nieco szalonym. Poza tym… Trzeba bardzo o to dbać i sprawdzać, czy wszystko jest w porządku sprzętowo na każdym zawodach. Gdy pójdzie ci coś nie tak, to wiesz dokładnie, co trzeba poprawić, żeby w kolejnych zawodach było lepiej. Trzeba bardzo dbać o wszystkie śruby, silnik, sprzęgło, kierownicę, o wszystko.
– A co ze skupieniem podczas jazdy? Kiedy jesteś na torze, bierzesz udział w biegu, co dzieje się w twojej głowie? Jak podchodzisz do biegów, co liczy się najbardziej dla ciebie podczas wyścigu?
– Kiedy się ścigam, mam takie uczucie, jakbym był w jedności z motocyklem i czuł wszystko, co czuję w motocyklu, poprzez wszystkie jego części aż do poziomu lodu. Jestem w 200% skoncentrowany na tym, którą ścieżkę na torze obiorę. A jeśli prowadzę w biegu, to skupiam się na tym, by znaleźć dobrą linię i jechać nią jak najszybciej.
– Jak właściwie zacząłeś swoją przygodę z ice speedwayem?
– Po skończeniu szkoły poszedłem do wojska i pracowałem w szwedzkiej armii przez trzy lata. Następnie, wróciłem do rodzinnego miasta. Stefana Svenssona, znam go i Nicklasa Svenssona jeszcze z czasów, gdy był dzieckiem. Kiedy wróciliśmy, Stefan przyszedł do mnie i powiedział: „Jesteś szalony. Będziesz dobrze jeździł”. Więc wsiadłem wtedy na motocykl i zacząłem jeździć.
– Ile lat jesteś już więc przy żużlu na lodzie?
– Zacząłem w połowie sezonu w 2015 roku. Więc będzie to już siedem lat.
– Z pewnością tytuł Mistrza Świata jest teraz dla ciebie najważniejszy w twojej całej karierze. Oprócz zdobycia tego złotego medalu, ale chodzi mi o coś więcej. Co jest dla ciebie najważniejsze w całej twojej dotychczasowej przygodzie z ice speedwyem?
– Właściwie to było to, do czego zawsze wracam, kiedy zaczynam opowiadać ludziom o tym sporcie. Myślę, że to był mój drugi trening, w 2015 roku. Wraz z Nicklasem Svenssonem jeździliśmy razem również na motocrossie. Mamy bardzo dużo patentów na torze motocrossowym i walk między sobą. Nicklas startował już w ice speedwayu przede mną. Był więc dużo, dużo lepszy ode mnie. W moim drugim treningu ja i Nicklas wyjechaliśmy razem na tor. Byłem przed nim, ale potem wyprzedził mnie na wirażu zakręcie i wtedy powiedziałem, że nie może mnie pokonać. Dodałem więc gazu. Pomyślałem sobie: nie, to się nie uda. I wtedy zrozumiałem, jak to wszystko działa, że przyspieszam. Zrozumiałem wówczas, jak to działa. Zrozumiałem, że mogę zaufać swojemu motocyklowi. Jest to wspomnienie, które pomogło mi bardzo w ice speedwayu. Dzięki temu bardzo szybko ruszyłem do przodu z moją karierą.
– Czymś, co zaobserwowałam w tym sporcie to fakt, że pomimo rywalizacji torowej, jesteście tak naprawdę czymś w rodzaju rodziny.
– Tak. Z jednej strony czuję się szczęśliwy, że zdobyłem mistrzostwo świata. Jestem jednak też dobrym przyjacielem Hansa Webera. Oczywiście jest mi trochę smutno z jego powodu, bo tak jak powiedziałeś, jesteśmy jedną, wielką rodzinę. Każdy z zawodników gratuluje mi zwycięstwa, czy to z Rosji, czy Europy. Wszyscy są zawsze uśmiechnięci. Za każdym razem pomagamy sobie nawzajem.
– Jest to dobre, że w tym sporcie jesteście w stanie oddzielić rywalizację torową od tego, co się dzieje poza nim. Pozytywny jest też fakt, że pomagacie sobie wzajemnie.
– Tak, myślę, że dzieje się to tylko w ice speedwayu. W motocrossie na przykład każdy myśli tylko o sobie – jest tylko ja, ja i ja. Tutaj zaś ludzie dbają o siebie nawzajem. Oczywiście na torze jesteśmy swoimi rywalami, ale poza nim jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi.
– Jakie masz cele na następny rok w tym sporcie? W minionym już sezonie zdobyłeś tak naprawdę najważniejszy tytuł.
– Będę bronił wszystkich tytułów. Taki jest mój cel. To będzie trudne, ale postaram się dać z siebie wszystko. W przyszłym sezonie będę pracował jeszcze ciężej, aby tego dokonać.
– Życzę ci więc oczywiście powodzenia i oby wszystko toczyło się w nim po twojej myśli. Na zakończenie rozmowy, komu chciałbyś podziękować?
– Chcę podziękować mojej rodzinie, a także mojej dziewczynie, która bardzo mnie wspiera. Wspierają mnie w 200%, a moja dziewczyna bardzo ciężko pracuje nad innymi rzeczami, których ja nie lubię robić. Wielkie podziękowania dla Louise Svanqvist. Oczywiście dziękuję również wszystkim moim sponsorom, którzy pomogli mi do tej pory.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!