Kibice oglądający drugi finał Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów w pewnym momencie przestali zapewne liczyć upadki uczestników. Tor w Krośnie przypominał raczej pole minowe, a wygrywali ci, którzy byli w stanie poradzić sobie z szalenie wymagającą nawierzchnią. Festiwal kraks i kuriozalnych sytuacji wygrał Jakub Miśkowiak, który wyprzedził w klasyfikacji generalnej Madsa Hansena.