Był nadzieją żużla w swoim kraju. Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że może być on topowym zawodnikiem wśród pierwszoligowców w Polsce, a w dłuższej perspektywie nawet w Ekstralidze. W wieku 24 lat Joel Kling ogłosił jednak swoje odejście od żużla.
Joel Kling przyszedł na świat 30 kwietnia 1997 roku w miejscowości Virserum, liczącej sobie niespełna dwa tysięce mieszkańców, położonej w południowej części Szwecji. W swojej karierze żużlowej był zawodnikiem rezerwowym w turnieju Grand Prix Skandynawii w 2018 roku, w Malilli. Szansę do wyjazdu na tor dostał, kiedy dotknięcie taśmy wykluczyło reprezentanta Polski, Macieja Janowskiego. Młody żużlowiec przywiózł wtedy na metę za swoimi plecami Przemysława Pawlickiego, który napędzał się po szerokiej, próbując wyprzedzić Chrisa Holdera. Nie udała się mu jednak ta sztuka, w wyniku czego spadł na koniec stawki.
Prócz zebrania doświadczenia w stawce przeciwko najlepszym żużlowcom na świecie, Kling brał również udział w finałach IM Szwecji, najlepszy wynik zdobywając w 2017 roku w Aveście, zająwszy wówczas piąte miejsce. W tym samym też roku wywalczył srebrny krążek w drużynowym Pucharze Świata na torze im. Alfreda Smoczyka w Lesznie. Prócz tego, na swoim koncie ma również udział w finale Indywidualnych Mistrzostw Świata, w 2018 roku, zdobywając jedenaste miejsce w tych zawodach.
W tym samym też roku działacze Motoru Lublin ściągnęli 21-letniego wówczas Szweda w szeregi zespołu. Dołożył on wówczas swoją cegiełkę na rzecz „Koziołków” i ich przygody w Ekstralidze. Debiutując w polskiej lidze, zanotował bardzo dobry występ, który wręcz oczarował kibiców Motoru. Jadąc przeciwko Lokomotiv Daugavpilsowi, zdobył łącznie jedenaście punktów z dwoma bonusami. Był tym samym jednym z najlepiej punktujących zawodników w szeregach lublinian – identyczny pułap „oczek” wywalczył wtedy na torze Paweł Miesiąc. Kling zachwycił, prezentując w meczu ligowym znacznie lepszą formę, niż miało to miejsce na treningach. Nie miał sobie równych przy wyjściu spod taśmy, prezentując skuteczną jazdę również na dystansie. W całym spotkaniu przegrał tylko raz z przeciwnikiem, z Wadimem Tarasienko w jedenastym wyścigu w tym meczu.
Były już żużlowiec w rozmowie z portalem dagensvimmerby.se opowiada też o swoich występach w Lublinie, podkreślając, że czas w składzie Motoru był najważniejszym punktem w jego karierze. – Było kilka takich momentów, ale oczywiste jest, że występy w Lublinie w 2018 roku, były najważniejsze. W swoim debiucie wywalczyłem 11+2 punktów i byłem najlepszym z zawodników w meczu. Pojechałem wtedy piekielnie dobrze – wspomina Szwed.
Fantastyczne występy i wykorzystanie szansy, jaką dał Klingowi Motor Lublin, pozwoliły mu na zyskanie rozgłosu w świecie żużlowym, wśród kibiców, jak i wśród działaczy klubowych. Dzięki temu dostał okazję na podpisanie kontraktu w ekipie gdańskiego Wybrzeża. Umowę z Tadueszem Zdunkiem zawarto, lecz nie był to już tak wyśmienity sezon, jakiego po Klingu się spodziewano. Liczono na czołową postać w drużynie z Pomorza, działacze musieli się jednak zawieść, gdy spisał się zdecydowanie poniżej oczekiwań i szybko stracił swoje miejsce w składzie.
W minionym już sezonie nazwisko Joela Klinga mogliśmy zobaczyć tylko w składach drużyn startujących w Bauhaus-Ligan i Allsvenskan League. Na tor w wyższej klasie rozgrywek wyjeżdżał jednak rzadko, nie licząc się wówczas w walce ze swoimi rywalami. Zdecydowanie lepiej prezentował się wśród innych zawodników ścigających się w szwedziej 1. Dywizji. Ostatecznie jednak jego dalsze losy zaprowadziły go do zakończenia kariery żużlowej. – Tak będzie najlepiej. Najważniejsze jest zainteresowanie. Uwielbiam jeździć na motocyklach, ale straciłem zainteresowanie i chęci, przez to, ile czasu trzeba poświęcać pomiędzy zawodami na warsztat. Zwłaszcza że robię to wszystko sam – mówi Kling. – W ostatnich latach nie jechałem tak dobrze, starałem się jednak wydobyć z tego wszystkiego radość i motywację. Myślę, że jest to też częściowo kwestia pieniędzy. Nie chcę wydać na żużel wszystkich moich oszczędności. Szwedzcy żużlowcy odczuwają spadek zainteresowania ze strony kibiców, kluby zaś nie otrzymują potrzebnych im pieniędzy. Ostatecznie żużel kosztuje więcej, niż można z niego dostać – dodaje.
Czy jest to ostateczny rozbrat Joela Klinga z żużlem? – W tej chwili trudno powiedzieć. Jeżdżę na żużlu od trzynastego roku życia. Nigdy jednak nie mów nigdy. Chcę się do tego wszystkiego zdystansować na razie – kończy.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!