Za OK Bedmet Kolejarzem Opole pierwszy mecz finałowy 2. Ligi Żużlowej. Podopieczni Piotra Mikołajczaka wywieźli z Landshut 38 punktów. To dużo, czy mało? O tym oraz kilku innych kwestiach, wypowiedział się dla naszego portalu, zaraz po meczu Kamil Brzozowski.
„Diabły” z Landshut są bardzo mocne u siebie, co niejednokrotnie zaprezentowali, chociażby ostatnio w półfinale z rawickim Kolejarzem. Jednak na wyjazdach nie błyszczą aż nadto świetną postawą. Opolanie mają do odrobienia czternaście punktów w rewanżu, który czeka w niedzielę na Stadionie im. Mariana Spychały. – Ja mam już takie doświadczenie jako zawodnik, przekonałem się na własnej skórze. Na przykład w Ostrowie, gdzie przegraliśmy wysoko, czy z Bydgoszczą w Poznaniu, także wszystko jest naprawdę do zrobienia. Tam były jeszcze gorsze wyniki. Czternaście punktów to jest dużo i mało. Przed meczem długą i męczącą podróż mieli Mateusz Świdnicki i Mads Hansen. To na pewno daje się we znaki, bo to są młodzi zawodnicy, jeszcze nie do końca przyzwyczajeni do tego. Z całą pewnością w Opolu pojadą na swoim poziomie. Ja jestem optymistą, myślę że to odrobimy – tłumaczy nam Kamil Brzozowski.
W kontekście nocnej tułaczki z Krosna do Landshut, wypowiadał się również dla nas Piotr Mikołajczak. Menadżer nie krył rozżalenia takim obrotem spraw. Było do przewidzenia, że zawodnicy nie będą podczas finałowego meczu w pełni swoich sił. Również ze względu na to, Kamil Brzozowski zapytany o ocenę postawy żużlowców, nie jest w stanie jednoznacznie określić, kto zawiódł, a kto nie. – Ciężko powiedzieć. Przeważnie każdy z chłopaków robił plus dziesięć, a dziś wszyscy pojechali poniżej oczekiwań. Nie ma więc kogo wyróżniać, a także z nikogo robić „kozła ofiarnego”.
Przy okazji rozmowy z popularnym „Brzózką”, nawiązaliśmy również do jego zakończenia żużlowej kariery. Czy ostatecznie odstawił już motocykle na bok? – Tak, decyzja jest podjęta definitywnie. Można powiedzieć, że nic już mi z tego sprzętu nie zostało. Przyszedł taki czas, że trzeba powiedzieć „pas”. Zostanę w tym sporcie, ale już w innej roli – mówi. Kim będzie więc w żużlu teraz Kamil Brzozowski? – Są jakieś plany, ale na razie nie chcę o tym mówić, bo długa jest do tego droga – wyjaśnia.
Z pewnością decyzja żużlowca Kolejarza do łatwych nie należała. Zawodnik tłumaczy jednak, skąd jest ona taka, a nie inna. – Nie idzie – to raz. Męczę się tym – to dwa. Na treningu wygrywa się ze wszystkimi, a przychodzi mecz i pojawia się stres i spięcie. A tego nie powinno być po tylu latach doświadczenia. W związku z tym, że ta jazda nie wychodziła, to po prostu nie ma sensu.
W ostatnim czasie chodziły słuchy o tym, że pod koniec sezonu odbędzie się pożegnalna impreza Kamila Brzozowskiego. Jak wynika z wypowiedzi samego zainteresowanego, takowa jednak nie będzie miała miejsca. – Były plany i pomysły na to, ale one legły w gruzach. Między innymi przez to, że w tym czasie, co mieliśmy to zorganizować jest chociażby finał Speedway of Nations. Miało trochę chłopaków przyjechać, którzy biorą udział w tej imprezie. Zrobimy sobie więc takie zamknięte pożegnanie – kończy Brzozowski.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!