Birmingham Brummies zawieszają swoją działalność. Klub występujący w SGB Championship zdecydował się na taki ruch przez mały wpływ pieniędzy z biletów. Żużlowcy nie wyjadą na tor do początku lipca.
Peter i David Mason mają bardzo ciężki okres za sobą. Brummies nie mają spokoju od dłuższego czasu. Wpierw afera z wandalami, którzy dopuścili się zniszczenia polewaczki oraz maszyn odpowiedzialnych za przygotowanie toru oraz pewną część stadionu. Potem afera związana właśnie z przygotowaniem toru na mecz pucharowy z Redcar Bears. To podczas tego spotkania poważnej kontuzji doznał Jordan Stewart, a pojedynek został przerwany przed rozegraniem dziesięciu spotkań. Teraz przyszła wiadomość, której nikt się nie spodziewał.
Rano, za pośrednictwem strony klubowej, została podana informacja o zawieszeniu rozgrywania meczów przez klub z Birmingham. Głównym powodem takiej, a nie innej decyzji są ograniczenia związane z trwającą pandemią koronawirusa. Jak wiadomo, na obiekty może wejść nieliczna grupa osób. Niezbyt duży dochód ze sprzedaży biletów sprawia, że Brummies ponoszą ogromne straty po każdym domowym spotkaniu: – Robimy wszystko, aby wyciągnąć jak najwięcej się da. Nie chcemy sprawić, że klub z taką historią i dumnie reprezentujący Birmingham miałby teraz przestać istnieć. Teraz mamy jednak związane ręce. Wiele rzeczy musi się zmienić, abyśmy mogli ponownie rozgrywać mecze na Perry Barr Stadium – opowiada Peter Mason, jeden z zarządców zespołu.
Dave Mason opowiada, że ciężko jest mówić o spotkaniu wśród mieszkańców. Większość kibiców jest "starej daty" i nie mogą oni zobaczyć ogłoszenia spotkania przez internet. Brummies potrzebują sporego zastrzyku gotówki, aby powrócić na początku lipca: – Potrzebujemy więcej niż zwykle, aby powrócić 1 lipca. Mamy nadzieje, że wspomogą nas młodzi wolontariusze, a my wrócimy do czynnej jazdy.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!