Październikowy finał Złotego Kasku wyłonił grupę żużlowców nominowanych do walki o cykl Speedway Grand Prix 2021. Obostrzenia związane z pandemią koronawirusa uniemożliwiają jednak rozgrywanie jakichkolwiek międzynarodowych eliminacji.
Jeden w szkockim Glasgow, jeden we francuskim Lamothe-Landerron, jeden we włoskim Terenzano i dwóch w niemieckim Abensbergu. Tak miał kształtować się przydział polskich żużlowców do eliminacji GP 2021. Ostatni z tych turniejów miał odbyć się dzisiaj, 1 czerwca. Problem w tym, że jeszcze w kwietniu odwołano wszystkie z nich, podobnie jak Grand Prix Challenge.
W tej chwili nie wiadomo zatem, czy nominowani żużlowcy w ogóle powalczą o miejsce wśród najlepszych na świecie, a jeśli tak – to czy będzie to cykl Grand Prix 2021. Wśród oczekujących na decyzję jest 45-letni Piotr Protasiewicz, trzeci w październikowym Złotym Kasku. Doświadczony żużlowiec odniósł się do tematu podczas poniedziałkowego briefingu prasowego Falubazu Zielona Góra, odpowiadając na pytanie korespondenta portalu speedwaynews.pl.
– Znając moje szczęście, to raczej jestem pomijany regularnie (uśmiech). I nie chodzi tu o zeszły rok, czy dwa lata temu, czy ten rok, czy nawet dalej moglibyśmy popatrzeć. Z drugiej strony, sytuacja jest bez precedensu. Wierzę, że swoją postawą na torze, którą zaprezentowałem w zeszłym roku, wywalczyłem sobie coś w eliminacjach i nie zostanie to całkowicie zamiecione pod dywan. Że mój udział, jeśli nie w tym roku, to w następnym, ale nie zostanie zupełnie odrzucony i będę gdzieś tam brany pod uwagę – stwierdził popularny „PePe”.
Protasiewicz zdaje sobie sprawę, że przy ewentualnym scenariuszu, w którym odbędzie się tylko Grand Prix Challenge, pierwszeństwo będą mieli Krzysztof Kasprzak i Jakub Jamróg. Jednocześnie liczy, że nawet w takim przypadku jego nominacja nie przepadnie. Żużlowiec Falubazu kilkukrotnie podkreślił, że jego zdaniem pozostali zawodnicy powinni otrzymać automatyczne prawo startu w eliminacjach na sezon 2022.
– Liczę, że osoby decyzyjne poważnie podejdą do tematu i nie będę musiał po raz kolejny zwiesić nosa na kwintę i walczyć o to miejsce w przyszłym roku. Zobaczymy jak będzie. Czy wystartują eliminacje, czy będzie GP Challenge, czy w ogóle Grand Prix ruszy. Na dzień dzisiejszy to wszystko jest trochę zawieszone w powietrzu. Oczywiście jest taki czarny scenariusz, że jedzie tylko Challenge z nominowanymi zawodnikami i wtedy miejsca dla mnie może tam zabraknąć. Ale jest jeszcze przyszły rok, więc zobaczymy.
Urodzony w styczniu 1975 roku Piotr Protasiewicz po ewentualnym awansie do cyklu Grand Prix byłby zdecydowanie najstarszym żużlowcem w stawce. W przypadku sezonu 2022 miałby już 47 lat. Choć przyznaje, że już na obecnym etapie wymagało to odpuszczenia części imprez, żużlowiec Falubazu nadal widzi się w takiej rywalizacji z młodszymi rywalami.
– Nie po to jechałem w zeszłym roku, żeby teraz nie wypowiadać się na ten temat. Szykowałem się, odpuściłem ligę szwedzką. Muszę zarządzać z głową swoimi startami. Ja nie potrzebuję jeździć sto razy w roku czy trzy razy w tygodniu, aby być w dobrej formie. Wiem, gdzie były moje problemy w ostatnim sezonie czy dwóch. Zwiększyłem swój team, zmieniłem zupełnie przygotowania sprzętowe. Paradoksalnie tak się złożyło w tym roku, że nie było takiej potrzeby, ale wymieniłem cały park maszyn. Dysponuję teraz – taką mam nadzieję – wystarczającą ilością dobrego sprzętu. Teraz przyjdzie czas, żeby go przetestować. Eliminacje do mistrzostw Polski i Grand Prix oraz liga to moje priorytety i na tym się skupiałem.
Warto dodać, że trzecie miejsce w ubiegłorocznym finale Złotego Kasku dało Piotrowi Protasiewiczowi również prawo startu w eliminacjach do mistrzostw Europy w sezonie 2020. Żużlowiec zrezygnował jednak z jazdy w tym cyklu.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!