Nasza dzisiejsza rozmówczyni była sprawczynią jednej z największych sensacji z udziałem przedstawicielki płci pięknej w „czarnym sporcie”. W 2001 roku dość niespodziewanie, ale zasłużenie – z kompletem punktów sięgnęła po złoto indywidualnych mistrzostw Danii.
Po raz pierwszy Sabrina Bøgh w finale krajowego młodzieżowego czempionatu wystartowała w 2000 roku, gdy na torze w Glumsø złoty medal z kompletem punktów przy swoim nazwisku wywalczył Kenneth Bjrere. Młoda Dunka uzyskała tylko trzy oczka i zajęła dopiero czternaste miejsce. Nikt wówczas nie przewidywał, że reprezentantka Holsted Tigers ledwie rok później będzie wiodła prym w duńskim speedwayu do lat 21. Pokonała m.in. Madsa B. Pedersena czy Ulricha Østergaarda oraz Steena Jensena. Kilka tygodni później pojechała do Pardubic, by pokusić się o jak najlepszy wynik indywidualnych mistrzostw Europy Juniorów. Wywalczyła dwa oczka (0,0,2,0,0), co dało jej piętnaste miejsce, tuż przed Renatem Gafurowem. Złoto padło wtedy łupem Łukasza Romanka, a srebro Rafała Kurmańskiego.
Konrad Cinkowski, speedwaynews.pl: – Rozmowy z kobietami uprawiającymi sport żużlowy staram się rozpoczynać w ten sam sposób, więc i tym razem zachowam schemat, i na początek zapytam – skąd u Ciebie chęć spróbowania swoich sił w „czarnym sporcie”?
Sabrina Bøgh: – Tak naprawdę urodziłam się… w żużlu. Mój ojciec startował przez ponad dwadzieścia lat, a z kolei wujek – Kurt Bøgh w 1971 roku wraz z Ole Olsenem zdobyli srebrne medale mistrzostw świata par. Naturalne było więc dla mnie iść w żużel i zaczęłam jeździć w 1993 roku.
– A jak rodzina zareagowała na to, gdy oznajmiłaś im chęć startów na żużlu?
– Moi rodzice bardzo mnie wspierali. Mój tato był mechanikiem, a z kolei mama pełniła rolę kierownika zespołu w lokalnym mini żużlowym klubie – Holsted Tigers.
– Przygotowując się do tego wywiadu wyczytałem, że twoja kariera rozpoczęła się bardzo wcześnie, a to za sprawą startów w klasie 50cc. Pamiętasz swój debiut?
– Całe dzieciństwo spędziłam na żużlu, ale tak, pamiętam swój debiut. Ukończyłam go na drugim miejscu podczas krajowych zawodów dla zawodników tzw. drugiej ligi.
– Zmagałaś się kiedyś z negatywnymi komentarzami na swój temat w sporcie, czy też po prostu z hejtem?
– Nie wydaje mi się. Nie miałam hejterów, a właśnie wielu świetnych fanów. Wiadomo, wielu chłopców nie chciało zostać pokonanych przez dziewczynę, ale ja pracowałam ciężko na to, aby być dla nich równorzędnym konkurentem. I zrobiłam to. Osiągnęłam ich poziom.
– Jesteś jedną z nielicznych kobiet, którym udało się osiągnąć sukces. Złoto młodzieżowych indywidualnych mistrzostw Danii na zawsze zapisze się w historii.
– Jestem bardzo dumna z tego, co osiągnęłam, ponieważ na tym poziomie nie pojawiła się już żadna kobieta, odkąd przestałam jeździć. To była dobra kariera. To złoto było moim największym sukcesem i do dziś pozostaję jedyną kobietą, której udało się zdobyć jakikolwiek tytuł mistrza Danii. W 2001 roku ukończyłam na czwartym miejscu indywidualne mistrzostwa Nordyckie, gdzie przegrałam m.in. z Kennethem Bjerre i Nielsem-Kristianem Iversenem. Dodatkowo wraz z Holsted Tigers wygraliśmy duńską Super Ligę. Udało mi się zaliczyć w tym samym sezonie pierwsze międzynarodowe zawody – w Pardubicach oraz w Austrii, gdzie jadąc gościnnie zajęłam trzecie miejsce. To był wspaniały rok i osiągnęłam w nim wiele sukcesów.
– Minęło już kilka lat, odkąd zjechałaś z torów. Interesujesz się nadal żużlem czy wraz z zakończeniem kariery odcięłaś się od tego sportu?
– Żużel jest częścią mojego DNA. Od czasu do czasu nadal, dla zabawy robi sobie kilka okrążeń. Mój ojciec teraz jeździ ze starszymi zawodnikami, a my mamy małą kolekcję starych motocykli, więc mam pewien dalszy związek z tym sportem.
– Rozmawiając z Sarą Cords, Micaelą Bazán czy Stefani Jensen i Audrey Dupuy poruszałem wątek przyszłości kobiecego speedwaya. O rozgrywkach ligowych czy indywidualnym czempionacie nie ma o marzyć…
– Żużel na najwyższym poziomie to trudna „gra”, bez względu na to, kim jesteś. Kiedy zaczynasz rywalizację, jako dziewczyna w męskim sporcie ,to musisz zmierzyć się z czymś, czego nikt nie chce czyli porażki z dziewczyną. W moim przypadku skończyło się to kilkoma paskudnymi upadkami. Nie sądzę, aby to się kiedykolwiek zmieniło…
– Nie sposób nie zapytać też o traktowanie kobiet w żużlu. Dlaczego twoim zdaniem w niektórych krajach są one lepiej postrzegane? Stefani Jensen mówi, że to kwestia… przyzwyczajenia.
– Ciężko mi się na ten temat wypowiadać, ponieważ nie wiem tego. Może być to na zasadzie tradycji. W naszym przypadku było tak, że byliśmy dziewczynkami dorastającymi razem z młodzieżowym żużlem w Danii i faktycznie osiągałyśmy niezłe wyniki. Dwie z nas jeździły w reprezentacji Danii na 80c. To sprawiło, że nowe dziewczyny miało na co popatrzeć i dodatkowo sprowadziły nowe dziewczyny do tego sportu.
– Jeśli miałabyś kolejny raz wybierać, zdecydowałabyś się na żużel?
– Tak, bardzo się cieszę z lat spędzonych na żużlu. Gdybym mogła to zrobić od nowa, to spróbowałabym uzyskać więcej równowagi w sporcie.
– Dziękuję bardzo za rozmowę. Czy chcesz coś dodać na koniec, tak od siebie?
– Również dziękuję i pozdrawiam.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!