Tobiasz Musielak ma za sobą dość udany sezon w barwach Orła Łódź. Wychowanek leszczyńskiej Unii był filarem drużyny z miasta przemysłu, czym zdobył zaufanie włodarzy Apatora Toruń, z którym związał się kontraktem na sezon 2020. Sam mówi jednak, że początkowo planował powrócić na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Co skłoniło go do pozostania na zapleczu PGE Ekstraligi?
W 2019 roku „Tofeek” po raz pierwszy od czasu debiutu w Ekstralidze zdecydował się na starty na niższym szczeblu. Wychowanek Unii Leszno przyznaje jednak, że zależy mu na powrocie do elity. – Ja już w tym roku chciałem wrócić do PGE Ekstraligi, a sytuacja Apatora potoczyła się tak, jak się potoczyła — Toruń spadł i szuka powrotu na salony. Ja postanowiłem dać sobie jeszcze rok, aby ustabilizować swoją formę i później wrócić do PGE Ekstraligi – mówi w sobotnim „Oknie na sport” Musielak.
Musielak jako jeden z niewielu Polaków startował w zeszłym sezonie na Wyspach Brytyjskich, jednak opuścił Anglię kosztem Półwyspu Skandynawskiego — podpisał kontrakt z Lejonen Gislaved. – Głównym powodem rezygnacji z Anglii był brak miejsca w Swindon. Ze względu na KSM nie pasowałem do „Rudzików". Za to jestem w Szwecji, gdzie podpisałem kontrakt w Gislaved, wracam tam po 4 latach nieobecności. Szykuję sobie też małe kontrakty w Niemczech czy Czechach, ale to po kilka spotkań w sezonie.
Obecny czas jest trudny dla całego świata, także dla środowiska żużlowego. „Tofeek” podobnie jak wielu innych zawodników przygotowuje się do upragnionego startu sezonu we własnym zakresie. – Nieustannie spędzam czas na treningach. Kontynuujemy przygotowania z doktorem Marianem Misiakiem niedaleko Leszna, tam też trenujemy na małych pitbike'ach, więc cały czas jestem gotowy do sezonu. Wszyscy palimy się do jazdy, czekamy na to, co wydarzy się na świecie w sprawie koronawirusa. Mam nadzieję, że to szybko minie i będziemy mogli zaspokoić nasz głód speedwaya — nie tylko żużlowcy, ale także kibice.
Zawodnik eWinner Apatora Toruń bardzo chwali sobie współpracę ze swoją nową ekipą z województwa kujawsko-pomorskiego. Liczy również na to, że pozostałe zespoły dadzą sobie radę z problemami. – Klub z Torunia bardzo profesjonalnie podszedł do tematu — to co było ustalone, jest już rozliczone. Jeden Bóg wie, kiedy wyjedziemy na tor i jakie będzie podejście do sprawy i to nie tylko Apatora, ale także innych klubów. Każdy będzie musiał zdrowo o tym pomyśleć, żeby wszystko zostało rozwiązane na normalnych zasadach. Ja czekam w blokach startowych na rozpoczęcie ścigania – mówił w rozmowie z dziennikarzami Eurosportu Musielak.
Podobnie jak wielu kibiców i zawodników, Tobiasz Musielak nie wyobraża sobie jazdy w spotkaniach ligowych bez udziału publiczności, ponieważ jest świadomy tego, jak ważne dla klubów są dochody płynące z biletów. – Nie sądzę, żeby zawodnicy chcieli jeździć przy pustych trybunach. Musimy pamiętać też o budżetach klubów, które w dużej mierze opierają się o kibiców, więc byłbym przeciwny takiemu rozwiązaniu. Mi nie podoba się myśl o wyjeździe na mecz ze świadomością, że nie będzie tam kibiców – mówił „Tofeek”.
źródło: facebook.com/EurosportPL/
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!