Sprawa Tomasza Ż., byłego wiceprezesa i menadżera Polonii Piła, trafiła na wokandę. W środę odbyła się pierwsza rozprawa procesu, w którym oskarżonemu zarzuca się sfałszowanie czterech faktur w celu rozliczenia za ich pomocą dotacji od Miasta Piła.
Chodzi o sprawę, która ujrzała światło dzienne w lipcu ubiegłego roku. Tomasz Ż. miał posłużyć się podrobionymi fakturami na zakup motocykli o wartości około 160 tysięcy złotych przy rozliczeniu miejskiej dotacji. Pilscy urzędnicy zauważyli nieprawidłowości. Prezydent miasta najpierw wstrzymał kolejny zastrzyk gotówki dla Polonii, a następnie złożył doniesienie do prokuratury, która postawiła zarzuty wiceprezesowi i menadżerowi drużyny. Tomasz Ż. został także odsunięty od wszelkich obowiązków w klubie. W pewnym momencie rozważane było nawet wycofanie drużyny z rozgrywek. Ostatecznie Polonii udało się przetrwać z zupełnie nowym zarządem.
Po kilkunastu miesiącach sprawa trafiła przed sąd. Obrońca oskarżonego nie zaprzeczył, że Tomasz Ż. podrabiał dokumenty, jednak sugerował, że czynił to dla dobra klubu, a sama Polonia nic na tym nie straciła. – Dlaczego pan Ż. fałszował faktury? Ponieważ był przekonany, że sponsorzy, którzy obiecali, że dadzą pieniądze, dotrzymają słowa. Ale tak się nie stało. Dokonał tych przestępstw dla ratowania klubu. Pani prokurator w toku postępowania ustaliła, że Tomasz Ż. nie wziął z tych pieniędzy ani złotówki, że w całości zostały one przeznaczone na potrzeby klubu, który wykorzystał je niezgodnie z treścią datacji – mówił przed sądem mecenas Krzysztof Wyrwa. Tym samym obrońca twierdził, że nie ma żadnego powodu, dla którego KŻ Polonia Piła miałaby być oskarżycielem posiłkowym w sprawie.
Reprezentujący Polonię Piła mecenas Łukasz Wysocki ripostował, że w przypadku wyroku skazującego w tak postawionej sprawie pieniądze będzie musiał oddać nie Tomasz Ż. z własnej kieszeni, a klub. – A mowa o kilkuset tysiącach złotych. To będzie oznaczało koniec Klubu Żużlowego Polonia Piła, bo ten niestety nie jest w stanie się z tego wywiązać. Dlatego dążymy do tego, żeby to pan Tomasz Ż. osobiście poniósł konsekwencje swoich działań.
Niezadowolenia z tego, co usłyszeli od obrońcy, nie kryli także przedstawiciele obecnego zarządu. – Jeśli mecenas Wyrwa przed polskim sądem twierdzi, że fałszowanie dokumentów i wydawanie w nieprawidłowy sposób pieniędzy publicznych jest jak najbardziej właściwe to myślę, że coś tu nie gra. I to jest najdelikatniejsze określenie. Obrońca przedstawił oskarżonego wręcz jako wzór do naśladowania. Gdyby kierować się jego słowami, to powinniśmy jeszcze Tomaszowi Ż. postawić pomnik, a stadion nazwać jego imieniem! – komentował wiceprezes Polonii, Remigiusz Kaja.
Ostatecznie sędzia Kinga Sterczała poinformowała, że Gmina Piła i KŻ Polonia Piła nie mogą pełnić roli oskarżycieli posiłkowych, gdyż zgodnie z obowiązującym prawem nie są w tej sytuacji podmiotami pokrzywdzonymi. Pełnomocnik klubu wniósł o odroczenie rozprawy oraz zapowiedział złożenie zażalenia na decyzję sądu. Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na 4 grudnia bieżącego roku.
Źródło: waszemedia.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!