Zdobywca Pucharu Ekstraligi 250cc w „dogrywce”, czyli Indywidualnym Pucharze Polski 250cc, uplasował się na trzecim miejscu. Wiktor Przyjemski po finałowej rundzie w Toruniu zachował optymistyczne podejście pomimo faktu, że sobota była dla niego niezwykle ciężkim dniem.
Zwycięstwo, defekt na prowadzeniu, zwycięstwo, defekt na prowadzeniu i wykluczenie za spowodowanie upadku, zwycięstwo. Tak wyglądał bilans Wiktora Przyjemskiego podczas turnieju na Motoarenie. W efekcie 14-latek zajął dopiero dziewiąte miejsce, a w klasyfikacji łącznej spadł za Oskara Palucha i Damiana Ratajczaka. – W tych zawodach pokonał mnie sprzęt – jasno stawia sprawę trzeci zawodnik Indywidualnego Pucharu Polski 250cc. – Trochę można powiedzieć, że dałem przeciwnikom wygrać. Ale taki wynik dalej uważam za sukces i bardzo się z niego cieszę.
Warto zatrzymać się na chwilę przy drugim defekcie i wspomnianym wykluczeniu. W wyścigu siedemnastym, gdy zawodnicy rozpoczynali ostatnie okrążenie, motocykl Przyjemskiego nagle zwolnił. Ponieważ na środku prostej wszyscy jechali podobną ścieżką pod bandą, a odległości były niewielkie, doszło do szeregu kolizji. W bydgoszczanina najpierw wpadł Mateusz Jabłoński. Powstałego pobojowiska nie zdołali też ominąć Seweryn Orgacki i Antoni Mencel. Zdarzenie wyglądało dramatycznie, a wszyscy zgromadzeni na stadionie zamarli na dłuższą chwilę, ale na szczęście cała czwórka pozbierała się o własnych siłach. – Miałem problem z prądami. Motocykl mi zgasł, a ja nawet nie zdążyłem podnieść ręki i wszyscy po kolei we mnie wjechali – relacjonuje 14-latek. – Domyślam się, że wyglądało to katastrofalnie. Nie czuję się źle, choć oczywiście bez tego upadku byłoby lepiej.
Po badaniach lekarskich spiker poinformował, że wszyscy są zdolni do dalszej jazdy, ale… do powtórki wyjedzie tylko Antoni Mencel. Sprawca karambolu został wykluczony, natomiast motocykle Seweryna Orgackiego i Mateusza Jabłońskiego zostały zbyt mocno uszkodzone, by dało się na nich ścigać. O ile mocno poobijany Orgacki faktycznie wycofał się z turnieju, o tyle Jabłoński ostatecznie kontynuował jazdę na motorze pożyczonym od Przyjemskiego. – Nie jest tak, że przyjaźnimy się jakoś bardziej niż z resztą kolegów. Znamy się z zawodów, jak wszyscy. Po prostu po upadku wyszło, że motocykl Mateusza nie nadaje się do jazdy, więc pożyczyłem mu swój i tyle – zdradza bydgoszczanin. Na sprzęcie z numerem #505 Jabłoński wygrał powtórkę gonitwy siedemnastej, natomiast w finale A zaliczył niegroźny (dla siebie i dla motocykla) uślizg. – I tak od razu do niego wybiegłem… (śmiech) Trochę się bałem o to, czy z motorem wszystko jest OK.
Wiktor Przyjemski w zawodach z udziałem seniorów będzie mógł występować najwcześniej w maju 2021 roku, ale dwanaście miesięcy wcześniej osiągnie wiek, który pozwoli mu ścigać się w klasie 500cc w turniejach juniorskich. Na sam koniec zapytaliśmy żużlowca BTŻ-u Bydgoszcz o jego plany na sezon 2020. Czy są one ponownie powiązane bardziej z motocyklami o pojemności 250cc, a może szykuje się szybka przesiadka na dorosłe motocykle? – Na pewno w przyszłym roku podejdę do tego egzaminu. Do licencji „Ż” muszę mieć skończone 15 lat, więc jeszcze trochę trzeba poczekać. Ale czy będę zdawał od razu po urodzinach? Nie mam pojęcia, to też decyzja rodziny i trenera – mówi na sam koniec Wiktor Przyjemski, laureat trzeciego miejsca w Indywidualnym Pucharze Polski 250cc.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!