Wszystko wskazuje na to, że dobiegnie końca współpraca Lokomotivu Daugavpils z Timo Lahtim. Fin nie ukrywa, że w łotewskim klubie spędził bardzo dobry okres czasu, ale marzy mu się start w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Reprezentant Finlandii od lat uchodzi za solidnego pierwszoligowca, którego stać na to, by być liderem swojej drużyny. Potwierdził to startując w łotewskim Lokomotivie, gdzie jeden sezon skończył ze średnią niespełna dwóch punktów na bieg, a w dwóch kolejnych już ten rezultat przekroczył. W tym roku w barwach zespołu Nikołaja Kokina wyjeżdżał do 54 biegów, w których wywalczył 105 punktów i dziewięć bonusów. Taki rezultat sprawił, że Fin był drugim ogniwem Lokomotivu i szóstym zawodnikiem Nice 1. Ligi Żużlowej.
Nie może zatem dziwić fakt, że znalazł się na celowniku kilku klubów. Tylko siedem razy w tym sezonie nie zdobył choćby jednego punktu (pięć razy był czwarty, a po jednym razie przy jego nazwisku pojawiały się literki "W" i "D", Czy zmieni otoczenie i poszuka nowego pracodawcy? – Jestem otwarty na rozmowy i każdą opcję. Na Łotwie mijają mi 3 lata, wspominam to jako dobry czas, ale musimy się zastanowić nad przyszłością. Mam jeszcze kilka imprez, po których zadecyduję co robić. Na pewno marzy mi się Ekstraliga i to jest mój plan na przyszłość, ale jestem realistą i nie wierzę, że stanie się to już teraz – powiedział żużlowiec na łamach portalu sportowegniezno.pl.
Fin legitymujący się także szwedzką licencją jest ponoć na liście życzeń m.in. Car Gwarant Startu Gniezno. Najpewniej w listopadzie zwiąże się z którymś z pierwszoligowców, bowiem kluby z najwyższej klasy rozgrywkowej wydaje się, że mają kadry już domknięte. No, może poza ROW-em Rybnik.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!