Sezon 2019 jest jak najbardziej udany dla Dominika Kubery. Młodzieżowiec Fogo Unii Leszno notuje bardzo dobre wyniki, zarówno na torach PGE Ekstraligi, jak i Elitserien. Dodatkowo po pierwszym finale Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów, jest współliderem klasyfikacji, wraz z Glebem Czugunowem.
Z tym młodym zawodnikiem rozmawialiśmy – co nie zdarza się często – na szwedzkiej ziemi. Tam, w wyjazdowym pojedynku jego Vetlandy Speedway z Piraterną Motala, był on zdecydowanie pierwszoplanową postacią. Zdobyte przez niego 13 punktów walnie przyczyniło się do zwycięstwa 46:43. Choć gospodarze mieli jeszcze szansę uratować sytuację w ostatnim biegu, gdy wyszli ze startu na 5:1, to nasz rozmówca szybko wybił im z głowy marzenia o korzystnym wyniku. Jadąc bowiem wewnętrzną częścią toru wyprzedził obu rywali i pomknął pewnie do mety po trzy punkty. – Bardzo dobrze czułem się w tym meczu. Można powiedzieć, że świetnie również sprzyja mi szwedzki klimat zawodów. Podoba mi się przygotowanie torów w tym kraju. Są one bardziej wymagające niż w Polsce, a ja, jeśli jest bardziej przyczepnie, to nie narzekam. Bardzo mi się tutaj podoba. W tym meczu w Motali było dobrze. Od samego początku czułem się odpowiednio na motocyklu. Później, co bieg szły jakieś zmiany. Myślę, że na dwa ostatnie wyścigi byłem bardzo szybki, można powiedzieć, że prawie nie do złapania (śmiech).
Kubera poruszył bardzo ważny aspekt, jeśli chodzi o dzisiejszy żużel. W Polsce bowiem od jakiegoś czasu przygotowuje się tory głównie twarde. Efektem tego są sytuacje, w których zawodnicy, nienauczeni jazdy na wymagających nawierzchniach, przy pierwszym kontakcie z nieco trudniejszym owalem, kompletnie sobie nie radzą. Na szczęście w Lesznie nie mają tego problemu, gdyż jest tam właściwy człowiek na właściwym miejscu. – Trzeba sobie radzić. Ja jestem z Leszna i u nas trener Romek (Roman Jankowski – przyp. red.) dzielnie o to dba. Gdy byliśmy młodsi, to jeździliśmy na naprawdę przyczepnych torach i tutaj nie było gadania, że jeszcze się nie ma licencji, czy jest to trening. Po prostu jeździło się na nich i można powiedzieć, że ja w tych warunkach bardzo dobrze się czuję, bo na takich się „wychowałem”. W Polsce jest to teraz robione tak, jak jest… Szuka się jak najwięcej ścigania, zmieniły się również tłumiki. U nas idzie się w coraz twardsze tory, mniej wymagające. Przez to mamy w Polsce dużo niespodzianek. Można powiedzieć, że ten poziom zaczyna spadać, bo jedziemy do Szwecji, spotykamy się z dużo cięższymi torami i zaczynają być problemy. Uważam, że powinniśmy zacząć jeździć więcej na przyczepnych torach i uczyć się tego żużla, żeby być najlepszymi na świecie, a nie musieć wyjeżdżać za granicę, aby uczyć się żużla na nowo – podkreślił stanowczo i chyba jak najbardziej słusznie.
Kubera jest w tym sezonie po raz kolejny finalistą Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Pierwsza runda w Lublinie zakończyła się dla niego bardzo dobrze, bowiem po niej jest jednym z liderów. Do szczęścia zabrakło tylko miejsca na końcowym podium, gdyż zajął on tam czwarte miejsce w finale. Kolejne dwie odsłony zaplanowano na 14 września w niemieckim Güstrow oraz na 4 października w czeskich Pardubicach. Do tego jednak pozostało jeszcze sporo czasu. – Dwie kolejne rundy będą dopiero za dwa miesiące, więc przerwa jest dosyć spora. Na razie nie ma co, o tym mówić. W czasie sezonu raz forma idzie do góry, innym razem w dół. Oby przed pozostałymi finałami trafiła w ten górny punkt – zaznaczył.
Fogo Unia Leszno jest zdecydowanym dominatorem, jeśli chodzi o tegoroczne rozgrywki PGE Ekstraligi. Tylko jeden stracony w 10 spotkaniach punkt, w pojedynku wyjazdowym z MRGARDEN GKM-em Grudziądz, mówi sam za siebie. Przy takiej dyspozycji wszyscy w Lesznie liczą na trzecią z rzędu koronę Drużynowych Mistrzów Polski. – Zobaczymy. Speedway jest różny, zdarzają się różne rzeczy. To, że wygrywa się rundę zasadniczą, nie znaczy, że musimy zwyciężyć w lidze. To jest sport, tu są play-offy, a one, jak wiemy, rządzą się swoimi prawami. Z formą musimy trafić właśnie w tę fazę, a później – o ile się uda – to na finał.
15 sierpnia w Tarnowie odbędzie się finał Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski. W miejscu tym nasz rozmówca notował już dobre występy. W tym roku udział w finale ma zapewniony, jako finalista IMŚJ, a swój ostatni turniej w Jaskółczym Gnieździe zapamiętał miło. – Mogę powiedzieć, że Tarnów wspominam zarówno dobrze, jak i średnio. W tamtym roku dobrze pojechałem tam w Memoriale Krystiana Rempały, w którym zdobyłem 16 punktów. Wygrałem też bieg dla najlepszych zawodników turnieju. Po tych zawodach było ok, po wcześniejszych również w miarę w porządku. Nie narzekam. To będą też jednodniowe zawody. Zobaczymy, co uda mi się tam osiągnąć – dodał krótko, na koniec rozmowy z portalem speedwaynews.pl, Dominik Kubera.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!