Finał Złotego Kasku, to sprawa dzisiaj zdecydowanie najgłośniejsza. Piękna pogoda utrzymuje się od dłuższego czasu, a mimo to zgromadzeni kibice nie obejrzeli ścigania. Dlaczego? Sytuacja jest dość skomplikowana.
Tor został dopuszczony do zawodów przez sędziego. Zawodnicy jednak uznali, że na owal nie wyjadą. Problem nie był z samą nawierzchnią, bo ta jest taka sama, jak zwykle w Pile – czarna i lekko „dziurawa”. Sęk tkwił w wystającym przy bandzie, betonowym krawężniku oraz niedomykającej się furtce na wysokości startu. Powstała szczelina, jak mówią zawodnicy, mogła spowodować zaczepienie się hakiem i doprowadzić do bardzo groźnej sytuacji. – Wystaje betonowy krawężnik, on w ogóle nie powinien być widoczny, a wystaje w naszą stronę, czyli stronę haka. Tak samo banda – jest schowana, na oko 5 centymetrów, gdyby wpadł nam w to miejsce hak, to można się po prostu zabić – tłumaczy Janusz Kołodziej. – Na starcie, przy bandzie wystają śrubki, po prostu jest to wszystko nieprzygotowane i sprawia duże niebezpieczeństwo – dodaje zawodnik.
Jak się dowiadujemy, tor był nieregulaminowy, co przyznał sam sędzia, natomiast zawodnicy mieli przystąpić do rywalizacji. – Sędzia stwierdził, że tor jest nieregulaminowy, ale nakazano nam jechać – wyjaśnia żużlowiec Fogo Unii Leszno. „Koldi” przyznaje, że wszyscy przyjechali tutaj jechać o najwyższe cele, gdyż stawką jest awans do eliminacji cyklu Grand Prix oraz SEC. Natomiast to nie jest warte tego, aby narażać swoje życie. – Jesteśmy wszyscy zgodni. Przyjechali tu najlepsi polscy żużlowcy, aby walczyć o to, żeby rywalizować dalej w eliminacjach. Ale tutaj nie można się ścigać, to jest zbyt duże niebezpieczeństwo – podkreśla. Zwróciliśmy uwagę na fakt, że wcześniej w tym roku zawody w Pile odbywały się, a problem był przecież również obecny. – Pytaliśmy chłopaków, wcześniej podobno ten krawężnik był chociaż przysypany do tego stopnia, że go nie było widać, przeciwnie jest dzisiaj. Nam na siłę kazano dzisiaj jechać. Czekamy na jakąś tragedię? – zastanawia się Janusz Kołodziej. – Ja wiem, że pilski klub zmaga się z problemami finansowymi, ale takie zawody jak dzisiaj powinny być przygotowane jak najlepiej. Od nas oczekuje się, że my mamy być jak najbardziej profesjonalni, trenujemy, siedzimy w warsztatach, biegamy, robimy wszystko co się da, dla sponsorów i dla innych ludzi. Dajemy z siebie wszystko. Ale tutaj działają organizatorzy. Niestety tu dziś nie można było jechać. Stanęliśmy dziś w obronie zdrowia – kończy.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!