Pierwszy turniej przedostatniego finału Indywidualnych Mistrzostw Świata Gladiatorów był wyjątkowo bogaty w upadki. W dwóch pierwszych seriach startów kibice obejrzeli aż 5 takich zdarzeń.
Przed startem sobotniej części czwartego finału czempionatu globu w wyścigach motocyklowych na lodzie, sytuacja w czołówce była wyśmienita pod względem emocji. Trzech liderujących Rosjan (Iwanow, Kołtakow, Walejew) miało równą, 93-punktową zdobycz na swoich kontach. Tuż za tą trójką z niewielką stratą czyhał czwarty zawodnik z dominującej nacji w ice speedwayu (Chomicewicz).
Ostatecznie zmagania wygrał Danił Iwanow, który ukończył zawody ze zdobyczą o punkt wyższą niż Dinar Walejew i Dmitrij Chomicewicz. Najbardziej zawiedziony z przebiegu wyścigu finałowego może być właśnie Walejew, który przed najważniejszym biegiem wieczoru miał na koncie komplet 18 punktów. Niestety w finale nie wzbogacił swojego dorobku, a Iwanow zwycięstwem w tym biegu „przeskoczył” go w klasyfikacji. – Wyścig finałowy ułożył się dla mnie wyśmienicie, mimo iż ze startu wyszedłem na ostatnim miejscu. Potem już było tylko lepiej, od razu wskoczyłem na drugą, a za chwilę na pierwszą pozycję. Później jechałem tylko do przodu – wypowiedział się dla nas sobotni triumfator.
Sobotnie zawody w Inzell były jednym z bardziej obfitych w upadki finałem IMŚ na lodzie. W ich wyniku ze zmagań musieli wycofać się dwaj żużlowcy. Wydawać by się mogło, że przyczyną tak dużej częstotliwości upadków mogły być problemy zawodników z dopasowaniem się do toru. Jednak zwycięzca zmagań ma zupełnie inne zdanie na ten temat. – Nie wiem w czym tkwił problem. Według mnie tor był świetny. Równy w każdym miejscu i świetnie przygotowany. Nie było żadnych kolein, a lód bardzo dobrze się trzymał – mówi Danił Iwanow. Jak przyznał, nie pamięta, by kiedykolwiek tafla w Inzell była kłopotliwa dla zawodników. – Tor tutaj zawsze jest na świetnym poziomie. Nie można nic zarzucić organizatorom – dodaje Rosjanin.
Po sobotnich zmaganiach do podium zbliżył się Dmitrij Chomicewicz, który nadrobił trzy z czterech punktów do Dmitrija Kołtakowa. Jednak do zakończenia rywalizacji w mistrzostwach świata zostały jeszcze trzy turnieje. – Na razie prowadzę jednym punktem, ale to nie jest żadna przewaga. Do odjechania jeszcze niedzielne zawody tutaj, w Inzell i dwa turnieje w Holandii. Będziemy walczyć do końca. Dinar Walejew jest w świetnej formie i na pewno nie odpuści – kończy Danił Iwanow.
źrodło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!