Niemałym skandalem zakończył się sobotni pojedynek PGG ROW-u Rybnik z Orłem Łódź. Po prawie półtoragodzinnym debatowaniu na temat stanu nawierzchni, jury zawodów postanowiło je zakończyć.
Nie tak z pewnością ligową inaugurację wyobrażali sobie kibice w Rybniku. Kolejki przed kasami i to na wiele godzin przed rozpoczęciem zawodów, potwierdzały ogromny głód speedwaya na Górnym Śląsku. Fanów „czarnego sportu” nie zniechęcał nawet fakt, iż od dobrych kilku dni meteorolodzy przestrzegali, że na sobotnie popołudnie spodziewane są opady intensywnego deszczu. W piątek do Rybnika przybył komisarz toru – Krzysztof Okupski, który od samego początku zarządził odpowiednie prace nad nawierzchnią na stadionie przy ulicy Gliwickiej 72. Mimo złowrogich przepowiedni, zapowiedziany deszcz pojawił w Rybniku dopiero po godzinie 14. Fakt ten sprawił, iż na tor znów wyjechać musiał ciężki sprzęt i toromistrzowie, pod przewodnictwem byłego, wybitnego zawodnika miejscowego klubu – Eugeniusza Skupienia, robili co w ich mocy, by hit drugiej kolejki Nice 1 LŻ doszedł do skutku.
Niestety, po próbie toru, oraz półtora odjechanego wyścigu, grono sędziowskie nakazało kolejne prace na torze, z których przez 1,5 godziny jednak nic nie wyniknęło. Ku wyraźnej dezaprobacie miejscowych kibiców, zawody w końcu odwołano. Zmarznięta i zniecierpliwiona publika na stadionie przy Gliwickiej 72 decyzję jury przyjęło, delikatnie rzecz ujmując, niezbyt dobrze, dając temu wyraz ogromną burzą gwizdów w kierunku osób decyzyjnych. Doszło nawet do sytuacji, w której sędziemu zawodów przydzielona została ochrona, by mógł w pełni bezpiecznie opuścić stadion. Finalnie nie była ona potrzebna, a sam niedoszły rozjemca sobotniego spotkania – Michał Sasień, zrezygnował z eskorty służb porządkowych.
Rozczarowania taką, a nie inną decyzją sędziowską nie krył Robert Chmiel. Wychowanek rybnickiego klubu jako jeden z nielicznych „Rekinów” miał okazję do zapoznania się z – uznawaną przez gości z Łodzi za trudną – nawierzchnią toru. – Moja jazda nie wyglądała perfekcyjnie, myślę jednak, że po dokonaniu jednej, góra dwóch korekt, wszystko potoczyłoby się o niebo lepiej. Uważam, że po jednej odjechanej serii moglibyśmy kontynuować zawody, ponieważ nawet na samym starcie było czuć, że centymetr pod koleinami jest już zwykły, twardy tor. Samej nawierzchni lepiej zrobiłoby zwykłe rozjeżdżenie motocyklami, niż wieczne równanie go przez traktory – przyznał 21-latek.
Wśród gości usłyszeć można było głosy zwątpienia, czy dalsza jazda i czekanie na poprawę warunków mają jakikolwiek sens. Zgoła odmienne nastroje panowały w drużynie dwunastokrotnych Drużynowych Mistrzów Polski – Wszyscy rybniczanie chcieli dalej jechać, jednak to nie my podejmujemy tutaj decyzje. Pozostało nam jedynie pogodzić się z werdyktem jury zawodów – zakończył wychowanek ROW-u Rybnik.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!