Wiemy już, że Kenneth Bjerre pożegnał się z tarnowskim zespołem w mediach społecznościowych. Zapraszamy na lekturę ostatnich wypowiedzi tego zawodnika, których udzielił jako kapitan „Jaskółek”, po porażce w Zielonej Górze.
W obozie tarnowian po przegraniu meczu „o wszystko” w stosunku 39:51, nastroje musiały być minorowe. W podobnym tonie wypowiadał się lider tarnowian w ostatnim ligowym pojedynku. Jedenaście punktów naszego rozmówcy jednak nie pomogło, a „gwoździem do trumny” okazały się biegi nominowane, przegrane przez gości 2:10. Do samej końcówki meczu tarnowianie utrzymywali dystans i obronienie czteropunktowej zaliczki wydawało się realne. – W ostatnich trzech biegach gospodarze wygrali 4:2, 5:1 oraz 5:1. Cholera, walczyliśmy w tym meczu bardzo ciężko. Czułem, że mam dobre spotkanie, jednak pamięta się zawsze tylko ostatni bieg. Mogliśmy zmienić losy spotkania, jeśli z Nickim wygralibyśmy go podwójnie. Cholera, jeden punkt straciliśmy w Toruniu, miałem upadek w Grudziądzu. Można spojrzeć na te wydarzenia, jednak całość jest oczywiście rozczarowująca – mówił, zdołowany po zbyt wysokiej porażce, Kenneth Bjerre.
Choć do tej pory tarnowianie na wyjazdach radzili sobie mizernie, to tym razem stawili czoła dosyć długo. Na ich nieszczęście losy całego sezonu oraz ekstraligowego bytu, sprowadziły się do dwóch ostatnich biegów w całych rozgrywkach. – Wierzyłem, że mieliśmy szansę obronić to czteropunktowe zwycięstwo. Naciskaliśmy przez całe spotkanie. Może, gdybyśmy mieli nieco szczęścia, to by się udało. Oczywiście cztery punkty w Zielonej Górze to niewiele, jednak zaczynaliśmy od zera. Wtedy zawsze jest szansa i trzeba w to wierzyć. My tak zrobiliśmy, naciskaliśmy naprawdę mocno. Ostatni bieg był decydujący, zatem próbowaliśmy z całych sił. To jednak było niestety nieco za mało – dodał.
W kilku biegach tarnowscy kibice mogli chyba przecierać oczy ze zdumienia, ponieważ kapitan ich drużyny walczył i wyprzedzał na dystansie, co może nie miało miejsca zbyt często, zwłaszcza podczas spotkań wyjazdowych. – Podobnie, jak tor w Toruniu, lubię również ten w Zielonej Górze. Tak naprawdę miałem kilka wypadków w tym sezonie – choćby ten w Grudziądzu. Sądzę, że to trochę „zablokowało mi głowę”. Musiała mi wrócić po tym wszystkim pewność siebie. W tym momencie czuję, że jestem w bardzo dobrej formie, niestety ten sezon w Polsce się już skończył – podkreślił.
Gdy nie były jeszcze znane losy Duńczyka, przypomnieliśmy mu sytuację sprzed dwóch lat. Wówczas to „Jaskółki” opuszczały szeregi PGE Ekstraligi również pod koniec sierpnia i podobnie miało to miejsce w Zielonej Górze. Wtedy Bjerre rozważał pozostanie w zespole pod warunkiem walki o szybki powrót. Sama decyzja była jednak wówczas równie ciężka, a w tym roku wyraźnie podkreślał on, że interesuje go jazda głównie w najwyższej klasie rozgrywkowej. – Nie wiem. Teraz muszę skupić się na play-offach w Szwecji. W Danii również zbliża się ta faza rozgrywek. Naprawdę chcę ścigać się w najlepszych klasach rozgrywkowych, a taką w Polsce jest Ekstraliga. Poprzednim razem ten ruch, czyli przejście ligę niżej, był dla mnie bardzo nerwowy. Nie wiem, chcę jeździć w Ekstralidze, jednak zobaczymy, co się wydarzy.
Bjerre był związany z tarnowskim klubem przez cztery lata. W sezonach 2017-2018 pełnił funkcję kapitana, widać było zatem zaufanie, jakim go darzono. Czasami po tak dobrych latach po prostu trudno rozstać się z miejscem, do którego w pewnym sensie się przywiązano. Życie, zwłaszcza to „żużlowe”, pisze jednak różne scenariusze. – Przez ostatnie dwa lata cieszyłem się z bycia kapitanem w tej drużynie. Czułem, że Tarnów jest moim domem i jeśli zostalibyśmy w Ekstralidze, mógłbym podpisać kontrakt nawet bezpośrednio po ostatnim meczu. Nie musiałbym się w ogóle nad tym zastanawiać. Jeśli chodzi o pierwszą ligę, ta decyzja byłaby jednak naprawdę trudna. Gdybym nie kochał tak klubu z Tarnowa, łatwo byłoby mi tak po prostu odejść. Sam nie wiem, nie chcę naprawdę zbytnio o tym mówić. Jestem zwyczajnie odrobinę zły…
Na koniec poprosiliśmy Duńczyka o słowo w stronę tarnowskich kibiców. Spora ich grupa stawiła się w Zielonej Górze, do końca dopingując swoją drużynę. O tym ciepło wypowiedział się sam zawodnik. – W tym meczu prawdopodobnie widzieliśmy najwięcej kibiców, którzy pojawili się na wyjazdowym spotkaniu. Chciałem im bardzo podziękować za ich wsparcie. Zwróciliśmy na nich uwagę, widzieliśmy ich na prezentacji. To dowodziło, że prawdopodobnie w nas wierzyli. Dla mnie bardzo ważnym było zobaczenie tylu ludzi z Tarnowa – podsumował rozmowę, jeden z liderów tarnowskich „Jaskółek” w ostatnich czterech latach, Kenneth Bjerre.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!