W dwunastym biegu meczu PGG ROW Rybnik z Moje Bermudy Stalą Gorzów doszło do niebezpiecznej sytuacji, gdy Kacper Woryna w ferworze walki doprowadził do upadku Szymona Woźniaka.
Kapitan rybnickiego ROW-u został wykluczony z powtórki, z czym nie do końca zgodził się w udzielonym na gorąco wywiadzie.
– Dla mnie to sytuacja dyskusyjna. Jechałem swoim torem i zobaczyłem, że Szymon ścina do krawężnika, więc również zacząłem ścinać. W rezultacie spotkaliśmy się w nieodpowiednim czasie i miejscu – skomentował Woryna. – Z decyzją sędziego nie ma co dyskutować. Jadę w wyścigu trzynastym i postaram się dojechać – zakończył z uśmiechem lider drużyny z Rybnika. Należy dodać, że w kolejnym starciu faktycznie dojechał do mety, ale wspólnie z Robertem Lambertem przegrał z gorzowianami (Bartoszem Zmarzlikiem i Andersem Thomsenem) w stosunku 1:5. Ogółem w sześciu startach rybniczanin dowiózł osiem punktów, nie wygrywając ani jednego wyścigu. Jak na lidera drużyny to zdecydowanie za mało.
Sytuacja z biegu dwunastego mogła się źle skończyć, ponieważ zarówno Woryna, jak i Woźniak byli bardzo napędzeni i zdeterminowani, by dowieźć triumf dla swojej drużyny. Na szczęście gorzowski senior zachował zimną krew, momentalnie katapultował się z motocykla i nie doznał poważnych obrażeń. Po przerwaniu wyścigu Woryna podszedł do Woźniaka z przeprosinami i zawodnicy podali sobie ręce na zgodę.
– Z mojej strony to był zwykły, ludzki odruch. Oczywiście, że przybiliśmy sobie z Szymonem żółwiki, bo wiadomo, że nikt celowo nie dąży do takiej sytuacji, żeby zrobić komuś krzywdę – podsumował Woryna na antenie stacji nsport+.
Źródło: nsport+
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!